Zioła i … ser

Wielokrotnie pytano mnie „a cóże to za ziółeczka polecam do serów” i konsumpcyjnie i do serowarzenia. „Byłem i nie szczymałem” zatem by wreszcie deczko odciążyć się od owych „zapytań” popełniłem małe co-nieco dla Was.

Najsampierw wypada mi omówić czego można użyć by mleko się ścięło co zaczynając cały ów proces kończący się finalnie niezwykle smakowitym szpecyjałem. Zazwyczaj do tego celu stosuje się podpuszczki zwierzęce uzyskiwane z gotowanych błon śluzowych młodych przeżuwaczy. Rzadziej są to podpuszczki mikrobiologiczne (bakterie, drożdże i pleśni) a najrzadziej roślinne i tym ostatnim się przyjrzymy.

Podpuszczkę roślinną można wytwarzać wielu roślin: przytulii, szczawi, ostów, karczochów i pokrzyw, ale także możemy użyć ziela Kurdybanka, kwiatów Ślazu, soku z figowca oraz sporadycznie suszonych liści kaparów (niestety tych receptur nie udało mi się odnaleźć).

Uwaga – podpuszczki roślinne są wolno wiążące i proces może zająć nawet do dwunastu godzin, co zresztą widać w większości receptur zalecających odstawianie zaczynu „na noc”.

Zatem czas omówić po kolei jakowe to zieloki wam trzeba:

  • Przytulia właściwa to roślina używana w Brytfannie od pokoleń do ścinania mleka i barwienia go na złoty kolor (Cheddar i Double Gloucester). Swego czasu „Francuscy Experci” podważali właściwości tej rośliny choć ów sprzeciw „Ął i Ęł” podyktowany jest ichniejszą Appelation d’Origine Controlée nie dopuszczającą innych podpuszczek poza zwierzęcymi w produkcji serowarskiej. A teraz jak ziółeczko możesz użyć:
    metoda 1: Posiekaj i lekko zmiażdż łodygi i liście wałkiem do ciasta, następnie zaparz w ciepłym mleku (ciut poniżej temperatury ciała czyli 35-36 C), aż mleko lekko się zetnie. Garść surowca powinna zagęścić litr mleka. Najłatwiej jest to zrobić umieszczając ziele w szmatce serowarskiej i od czasu do czasu mieszając całość zaczynu.
    metoda 2: Posiekaj i zmiażdż łodygi przytulii, włóż do rondla i zalej letnią wodą. Gotuj na wolnym ogniu przez pół godziny po czym odcedź i wystudź do temeratury ciała. Użyj pół szklanki (125 ml) na litr ciepłego mleka.

  • Szczawie kwaśne także są ciekawym surowcem używanym do wytwarzania serów jednak prawie całkowicie zapomnianym. Szczaw zwyczajny można znaleźć na łąkach w większości okresu wegetacyjnego roku choć można posiłkować się także tym, uprawianym w przydomowej szklarni a wówczas takowy serek przestaje być „towarem sezonowym”.
    metoda: przepuszczasz umyte liście szczawiu przez maszynkę do mięsa lub wyciskarkę ręczną. Dodajesze PIŃĆ łyżek soku ze szczawiu na litr mleka i ostawiasz na noc w ciepłym miejscu, by siem było i napoczenło. Na dzień następny przecedź przez szmatkę serowarską aż przestanie kapać. Pamiętaj zachować serwatkę do gotowania. Wyjmij twaróg i dopraw solą i pieprzem do smaku.
    Uważaj, by nie dodać zbyt dużo podpuszczki szczawiowej bo ser zrobi się paskudnie kwaśny i może zafundować nieporządaną niedyspozycję jelitową. Eksperymentuj w małych partiach, aż znajdziesz odpowiednią moc, która tobie będzie odpowiadać.
    Do tak przygotowanego sera wyśmienite są bardzo drobno posiekane liście Czosnku niedźwiedziego co nadaje mu niezwykły, sezonowy akcent. Ci, którzy lubią mieć własną, kwaśną śmietanę mogą dodać łyżeczkę drobno posiekanych liści szczawiu do szklanki zwykłej śmietany – wkus niezwykły.

  • Karczoch – to niezwykła roślina, przepiękny kwiat i wspaniałe warzywko. Tu jednak jest malusi „zonk” bo z karczocha wykorzystujemy dwa surowce – błękitne rureczki kwiatów oraz nasionka. Karczochy zawierają enzym cynarazę, który powoduje wiązanie świeżego owczego mleka owczego już w około godzinę.
    metoda 1: te jasnofioletowe niteczki zbierasz wiosną i suszysz. Podpuszczkę przygotowujesz się zalewając suszone pręciki ciepłą wodą (nigdy za gorącą bo niszczy enzymy!) i blendujesz, dodając od czasu do czasu ciepłej wody gdy papka zacznie się robić zbyt gęsta. Odcedź powstały brązowy płyn i użyj go jako podpuszczki.
    Jeżeli preferujesz tradycyjne metody zmiażdż suszony surowiec w moździerzu. Weź sześć czubatych łyżek powstałego proszku z powrotem moździerza, dodaj tyle ciepłej wody, aby całość przykryć. Namocz przez pięć minut, ubijaj przez kolejne pięć, dodając po każdym ubijaniu odrobinę ciepłej wody – powtórz te czynności po pięciokroć. Na koniec otrzymany ciemnobrązowy płyn odcedź i dodaj do mleka. Ta ilość powinna wystarczyć do ścięcia około pięciu litrów mleka.
    metoda 2: nasiona karczochów używa się głównie kiedy jeśli są jeszcze białe i niedojrzałe. Jednak z nimi to zabawa wyłącznie z moździerzem podobnie jak z rureczkami. Stosuj łyżeczkę otrzymanego brązowego płynu na każdy litr podgrzanego mleka koziego lub owczego.
    Kozie i owcze sery kardońskie charakteryzują się wyjątkowym smakiem i kremową gładkością. W Portugalii są to sery Azeitao, Castelo Branco, Evora, Nisa, Serpa i Serra de Estrela. W Hiszpanii Flor de Guia i Los Ibores.

  • Osty – tu możesz zastosować przekwitnięte główki (lecz kiedy jeszcze są zamknięte i nie sieją swoim puchem) najpośledniejszych kolcoków rodzaju Cardus, Carlina i Cirsium. metoda: Zbierz bukiet kwiatów i zwiąż łodygi, powieś je główkami w dół w ciepłym miejscu do wyschnięcia (nie odcinaj łodyg!) Po wyschnięciu zawieś wiązkę w mleku i poczekaj, aż ser się oddzieli. Ta roślinna podpuszczka jet tradycyjnie używana w hiszpańskim regionie Estremadura (sery Torta del Casar i Casar de Càceres) gdzie tradycyjnie hoduje się owce ras Merino i Entrefina.

  • Teraz czas na naszą niezwykłą Karpuchę – w Kornwalii solona podpuszczka z pokrzywy używana jest do produkcji sera Yarg, który jest półtwardym serem w typie gouda.
    metoda: karpuchę najlepiej stosować kiedy wypuszcza młodziutkie pędy, zanim pójdą w kwiaty i nasiona. Napełnij duży rondel w 3/4 świeżutko lekko poszatkowanymi liśćmi i zalej wodą w proporcji 1:1 (na kilogram pokrzywy potrzeba około litra wody). Doprowadź do wrzenia i pyrkaj na małym ogniu przez pół godziny. Dodaj następnie czubatą łyżkę soli i mieszaj aż się rozpuści. Odcedź i odstaw podpuszczkę w słoiku około doby, aż będzie gotowa do użycia. Używaj około 60-100 ml na każdy litr (130-150 ml na 2 litry, 190-200 ml na 3 litry i 250 ml na 4 litry – czasem trzeba poeksperymentować bo moc karpuchy może się różnić, a skuteczność zależy także od zawartości tłuszczu w mleku). Możesz także włożyć dużą garść posiekanej świeżej pokrzywy lub małą garść suszonej pokrzywy do torebki muślinowej i zaparzyć ją w ciepłym mleku nieco o temperaturze ciała (36-37 C).

  • Ostatnią będzie tradycyjna grecka receptura z użyciem soku z figowca, który zawiera mleczny lateks. Stosowany jest przy wyrobie serów kozich i owczych.
    metoda: weź małą gałązkę z końca drzewa figowego. Po oderwaniu liści zacznie kapać biały sok – dodaj go (wystarczy 5-6 kropli na litr ciepłego mleka) i wymieszać delikatnie ową gałązką. Odstaw pod przykryciem na godzinę w ciepłe miejsce, aż skrzep oddzieli się od serwatki.
    Uwaga – NIE dodawaj zbyt dużo soku figowego, bo ser może zrobić się zbyt gorzkim.

Mała podpowiedź na klęskę: jeśli zdarzy Ci się katastrofa z podpuszczką warzywną a mleko się nie zważy, zawsze możesz dodać odrobinę soku z cytryny lub octu jabłkowego by temu zapobiec.

Wielu z Was zapewne zastanawia się „po kiego grzyba” zawracać sobie głowę używaniem ziół do barwienia sera?

Czas zatem to wyjaśnić – ​​istnieje różnica w kolorze mleka wytwarzanego latem i zimą. Gdy zwierzęta posilają się na pastwisku ich mleko zawiera naturalny, żółty kolor. Kiedy zimą jedzą paszę, brakuje im owego niezbędnego pigmentu. Zatem dodawanie ziółek pomaga zapewnić spójność pomiędzy serami latem i zimą ale to już bajka na indywidualne eksperymenty.

Kiedy macie już otrzymany ser można pobawić się z jego aromatyzowaniem rozmaitymi ziółeczkami. Kluczem jest, aby najpierw rozszyfrować, czy Twój jest ostry, słodki, wyrazisty, orzechowy czy też łagodny i kremowy. To pozwoli wam odpowiednio dopasować zielska, które zapewnią rozmaitość i smaków i aromatów co sprawią, że potencjalni klienci będą wracać po więcej! Oczywiście zioła można dodawać do sera podczas procesu wiązania, ale można je również wykorzystać na inne sposoby:

  • Dodatki: Posyp ciasto posypane serem wybranymi ziołami, aby nadać głębi smaku górnej warstwie potraw. Można również przygotować okruchy sera i ziół do posypania, a także użyć ziół jako dekoracji na desce do serów lub do sałatek.
  • Sosy: Z sera i ziół powstają najsmaczniejsze sosy! Wystarczy wymieszać i podgrzać. Lotne olejki nadadzą mieszance sosu serowego lekką nutę wybranego zioła. Zapewnia to dodatkowy element smaku w każdym daniu z makaronem i może nadać Twojej kuchni przewagę.
  • Nadzienia: Zioła i ser razem tworzą pyszne nadzienie. Niezależnie od tego, czy jest to paczuszka z ciastem, calzone czy też serek śmietankowy do smarowania świeżutkich bułeczek, nie zapominaj, że zioła i ser mogą być użyte jako bardziej aromatyczne nadzienie.

Teraz czas na najlepsze ziółka, które MUSISZ mieć pod ręką, jeśli chcesz mieć wyśmienite sery:

  • Rozmaryn
  • Szałwia
  • Tymianek
  • Szczypiorek
  • Bazylia
  • Pietruszka
  • Estragon
  • Oregano
  • Koperek
  • Czosnek

Istnieją także „żelazne” zestawienia ziół i poszczególnych rodzajów serów:

  • ser pleśniowy: pietruszka, szałwia lub czosnek kontrastują z ostrym charakterem tego mocnego sera
  • Brie: kremowy smak brie najlepiej komponuje się z tymiankiem, szczypiorkiem, bazylią i estragonem
  • Cheddar: łączy się z wieloma ziołami i przyprawami, ale bardzo dobrze komponuje się z szałwią, podkreślając ostry charakter dojrzałego cheddara
  • ser kozi: świeży i pachnący koperek świetnie się komponuje uzupełniając swoi aromatem wyraźny smak tego sera
  • Feta: ten ser łatwo łączy się z bazylią i oregano, solankowe nuty Fety doskonale komponują się z tymi świeżymi, drzewnymi ziołami
  • Gouda: pachnące zioła, takie jak tymianek, rozmaryn lub szałwia, dobrze komponują się z kremową i orzechową goudą
  • Monterey Jack: ładnie komponuje się ze świeżymi nutami koperku lub oregano, które bez trudu uzupełniają mocniejsze nuty tego sera
  • Mozzarella: jeśli chodzi o zioła do sera, to bazylia i mozzarella jest jednym z najbardziej kultowych połączeń sera i ziół. Rozmaryn może się sprawdzić, jeśli nie jesteś fanem bazylii
  • Ricotta: Tymianek lub pietruszka idealnie komponują się z tym serem
  • ser szwajcarski: słodki ser szwajcarski najlepiej komponuje się z koperkiem lub szczypiorkiem ze względu na jego słodką i aromatyczną esencję.

Kochani moi – zatem do roboty 🙂

Mój kochany Kipriej inaczej

Pośród gatunków roślin leczniczych rodzaju Epilobium jednym z najbardziej znanych jest Chamaenerion angustifolium (syn. Epilobium angustifolim), które od pokoleń jest stosowane na całym świecie w etnomedycynie. Jest powszechnie znane jako Wierzbówka kiprzyca, Kipriej i Kiprzyca. Medycyna ludowa zna różnorakie rodzaje wyciągów otrzymywanych z tego surowca, które wykazują różnorakie działanie lecznicze – od naparów, poprzez maceraty, nalewki, octy ziołowe, miody z dodatkiem np. rumu a także syropy, z których najcenniejszym jest ten wykonywany z kwiecia. Na podstawie znaczenia tego zioła w medycyny tradycyjnej i potencjału terapeutycznego rozwoju jej składników w współczesnej medycyny powstało wiele badań ukierunkowanych na to jak ważne jest zrozumienie składu i właściwości ekstraktów z tego zioła. Ponieważ polifenole należą do najliczniejszych składników aktywnych medycznie, w tym opisie skupiłem się na głównych substancjach aktywnych, ich właściwościach leczniczych tej przepięknej rośliny.

Opisałem już ten gatunek jak i jego wykorzystanie we wcześniejszych wpisach:
https://opastaryzgred.com/2019/07/28/fireweed-fever/
https://opastaryzgred.com/2020/08/13/fireweed-flower-syrup/

Nadszedł czas by zaspokoić głód tych, których interesuje typowa fitochemia tego ziółeczka.

Pozór – tera bedzie cholernie nudno z wieloma trudnymi słowami…
Nima-He jeno wypada abym się z Wami podzielił tym co udało mi się wykopać w czeluściach internetu.

Tradycyjne zastosowanie Kiprieja obejmuje zasadniczo napar (herbatę), która jest stosowana w leczeniu migrenowych bólów głowy, bezsenności, anemii, delirium tremens, infekcji i przeziębień. Owe „infuzyje” skuteczne stosowano w leczeniu wrzodów żołądka i dwunastnicy, w nieżycie żołądka, w zapaleniu okrężnicy a także w różnych zaburzeniach żołądkowo-jelitowych takich jak biegunka a nawet czerwonka; w problemach z prostatą, zapaleniu cewki moczowej, zaburzeniach oddawania moczu, przeroście prostaty a także w guzach tego narządu. Kiprieja stosowano też miejscowo jako środek oczyszczający, łagodzący, antyseptyczny i gojący w leczeniu drobnych oparzeń, wysypek skórnych, owrzodzeń i infekcji, jak również w łagodzeniu stanów zapalnych ucha, nosa i gardła. W badaniach doświadczalnych stwierdzono, że ekstrakty z tego surowca wykazują właściwości przeciwbólowe w testach gorącej płyty (wodne ekstrakty mają właściwości przeciwzapalne i zmniejszają obrzęk łap wywołany temperaturą). Wykazano również, że takie ekstrakty mają silne działanie bakteriobójcze i przeciwgrzybicze. Co więcej, podawanie herbatki z kiprzycy przed ekspozycją na wirusa grypy zmniejszało śmiertelność i zwiększało średni czas przeżycia u badanych zwierząt laboratoryjnych a efekty te były jeszcze bardziej wyraźne, gdy infekcja wystąpiła siedem dni po ostatnim podaniu ekstraktu zmniejszając śmiertelności o 50% i zwiększając średni czas przeżycia aż pięciokrotnie! Owe badania potwierdzają zatem fakt, że ziółeczko to sroce spod ogona nie wypadło.

Badania in vitro wykazały że ziółeczko wykazuje silne właściwości przeciwnowotworowe:

  • hamują wzrost ludzkich komórek nabłonka prostaty PZ-HPV-7
  • hamują wzrost ludzkich komórek gruczolakoraka prostaty LNCaP
  • hamują syntezę DNA w ludzkich komórkach gwiaździaka 1321N1
  • hamują także proliferację wielu innych ludzkich linii komórek nowotworowych

Podobnie silne działanie wykazują ekstrakty z Kosmatki (Epilobium hirsutum), które wykazywały właściwości przeciwnowotworowe w mysim modelu białaczki (komórki P388) i guza wodobrzusza – już w niewielkich dawkach tego ekstraktu (1–3 mg/kg) wydłużały żywotność myszy o ponad 150%.

Wyciągi zarówno z Kiprzycy jak i wielu pozostałych gatunków rodzaju Epilobium wykazują też właściwości przeciwstarzeniowe – traktowanie ludzkich fibroblastów skóry ekstraktem w stężeniu 10 μg/ml zmniejszało regulowane przez promieniowanie UV uwalnianie metaloproteinazy-1 i -3 macierzy, tkankowego inhibitora metaloproteinaz-1 i -2 macierzy oraz ekspresję genu hialuronidazy-2. Domniemywa się, że za te korzyści mogą odpowiadać polifenole. Ekstrakty z tych surowców wykazują wysoką aktywność przeciwutleniającą, porównywalną z działaniem dobrze znanych przeciwutleniaczy i flawonoidów. Rzeczywiście, wodne ekstrakty z Kiprzycy są w stanie zmiatać anion nadtlenkowy (O2-), rodniki hydroksylowe a także hamować wytwarzanie ROS przez stymulowane neutrofile.

Za wspomniane oddziaływania odpowiedzialna jest pewna ciekawa substancja występująca we Wierzbówce kiprzycy: Oenotheina-B.

Substancja ta jest makrocykliczną elagitaniną. Jest głównym czynnikiem wpływającym na aktywność biologiczną ekstraktów z rodzaju Epilobium i występuje w dużych stężeniach u tych gatunków. Aktywność biologiczna Oenotheiny-B obejmuje działanie jako przeciwutleniacz, immunomodulator, czynnik cytotoksyczny a także inhibitor wielu enzymów. Wiele badań nad Oenotheiną-B skupia się zasadniczo na jej wpływie na nieprawidłowe komórki prostaty, gdzie hamuje ona proliferację komórek, wydzielanie antygenu specyficznego dla prostaty (PSA) oraz aktywność arginazy. Oenotheina-B jest inhibitorem enzymu 5-α-reduktazy, który jest ważnym enzymem docelowym w przypadku niektórych chorób prostaty. Ponadto Oenotheina-B indukowała aktywność neutralnej endopeptydazy w linii komórkowej nowotworu prostaty, hamując w ten sposób proliferację komórek. Dlatego suplementy zawierające Oenotheinę B mogą przynosić korzyści osobom cierpiącym na choroby prostaty, w tym raka prostaty, poprzez modulację aktywności enzymów prostaty. Doniesiono również, że substancja ta jest inhibitorem α-glukozydazy.

Oprócz wpływu na komórki prostaty, stwierdzono również, że Oenotheina-B hamuje wzrost nowotworu in vivo. Choć ta elagitanina może indukować apoptozę w liniach komórek nowotworowych nie uważano, że obserwowane wcześniej hamowanie wzrostu nowotworu jest spowodowane bezpośrednią cytotoksycznością wobec komórek nowotworowych. Zamiast tego stwierdzono, że stymuluje ona makrofagi i sprzyja produkcji interleukiny (IL-1), co może przyczyniać się do obserwowanego jej przeciwnowotworowego działania w modelach mysich. Na poparcie tej tezy badacze odkryli, że substancja ta aktywowała zarówno mysie, jak i ludzkie neutrofile, monocyty i makrofagi. Do reakcji neutrofilów stymulowanych przez Oenotheinę-B należał wewnątrzkomórkowy przepływ wapnia i wytwarzanie ROS. Stymulowała ona także aktywację czynnika NF-κB w monocytach i wytwarzanie cytokin prozapalnych, w tym czynnika martwicy nowotworu (TNF) i IL-6, które przyczyniają się do działania przeciwnowotworowego.

Należy jednak pamiętać, że prócz Oenotheiny-B inne, dodatkowe związki mogą mieć wpływ na przeciwnowotworowe właściwości ekstraktów z Kiprzycy, prawdopodobnie poprzez mechanizmy synergistyczne. Chociaż wykazano, że substancja ta zwiększa wytwarzanie ROS przez neutrofile, związek ten może również bezpośrednio usuwać O2-. Rzeczywiście miała ona najwyższą aktywność wychwytywania rodników spośród innych polifenoli w ekstraktach metanolowych. Aktywność przeciwutleniająca jest jedną z głównych właściwości garbników i została opisana w przypadku wielu innych elagitanin, takich jak agrymonina, korylagina, punikalagina i punikalina czy też pedunkulagina. Metabolity różnych elagitanin mogą wykazywać nawet silniejsze działanie przeciwutleniające niż ich odpowiednie związki macierzyste.

Połączenie wzmocnienia wrodzonej obrony immunologicznej i ochrony tkanek gospodarza poprzez działanie przeciwutleniające pozwala Oenotheinie-B na optymalne zapewnienie korzyści terapeutycznych. Prócz wpływu na komórki mieloidalne i neutrofile badania wykazały również, że substancja ta aktywuje limfocyty (w tym komórki NK, komórki T-αβ i komórki T-γδ) powodując zwiększoną ekspresję markera aktywacji CD69. Należy zauważyć, że wpływ Oenotheiny-B na ekspresję CD69 w limfocytach T-γδ był podobny do właściwości immunomodulacyjnych skondensowanych tanin wyizolowanych z Uncaria tomentosa (Koci pazur) i Malus domestica (Jabłoń). Stosowanie Oenoteiny-B wzmagało również wytwarzanie interferonu-γ (IFN-γ) przez komórki T-αβ, komórki T γδ i komórki NK w odpowiedzi na bodźce wtórne, w tym IL-18 i linie komórek nowotworowych.

Limfocyty T silnie są aktywowane Oenoteiną-B zarówno u młodych, jak i u dorosłych osobników, jednakże u dorosłych wytwarzały wyższy poziom IFN-γ w porównaniu z limfocytami osobników młodych. Ponadto Oenotheina-B indukowała większą produkcję IFNγ przez komórki T pamięci CD45RO+ w porównaniu z naiwnymi komórkami T. Zatem jasne jest, że substancja ta jest silnym agonistą komórek odpornościowych i może zwiększać aktywność różnych typów komórek odpornościowych. Niestety jak to bywa w badaniach in vitro inne publikacje donoszą o przeciwzapalnym działaniu Oenotheiny-B poprzez hamowanie uwalniania mieloperoksydazy i wytwarzanie RFT przez aktywowane neutrofile. Również wzmiankowano iż hamuje ona wytwarzanie tlenku azotu, aktywność NF-κB i wytwarzanie IL-1β, IL-6 i TNF w mysiej linii komórkowej makrofagów wstępnie traktowanych agonistami receptora Toll-podobnego (TLR i TLR4). Badania wykazały, że pokrewna elagitanina, punikalagina także hamują szlaki sygnałowe NF-κB, w których pośredniczy TLR4.

Oenotheina-B hamowała wytwarzanie IL-1β i IL-6 przez aktywowane komórki dendrytyczne oraz redukowała zapalenie układu nerwowego w odpowiedzi na ogólnoustrojowe leczenie lipopolisacharydami. Wydaje się zatem, że substancja ta wywiera bardzo złożony wpływ na komórki odporności wrodzonej (co jest podobne do tego, co obserwuje się w przypadku innych elagitanin). Możliwym wyjaśnieniem rozbieżności w obserwacjach może być stan aktywacji komórek w momencie wprowadzenia tej elagitaniny.

W większości badań wykazujących aktywację komórek odpornościowych wykorzystano niestymulowane komórki w stanie spoczynku. Jednakże w badaniach wykazujących supresję immunologiczną przez Oenotheinę-B autorzy zastosowali wstępnie stymulowanie i aktywowanie komórkek. Wyniki te sugerują, że Oenotheina B może mieć zróżnicowany wpływ na aktywowane i odpoczywające komórki odpornościowe, tłumiąc komórki aktywowane i stymulując komórki odpoczywające. Konieczne są dodatkowe badania, aby lepiej zrozumieć złożony wpływ Oenotheiny B na odporność oraz sposób, w jaki efekty te przyczyniają się do potencjalnych korzyści terapeutycznych związanych z ekstraktami Chamaenerion angustifolium. Jednym z czynników, który wydaje się być ważny dla stymulacji wytwarzania cytokin przez komórki T przez polifenole, jest wielkość cząsteczki polifenolu. Rzeczywiście, podjednostki molekularne Oenotheiny-B o mniejszych masach cząsteczkowych nie mają takiej samej zdolności immunomodulacyjnej leukocytów. Podobne obserwacje poczynił Yamanaka, który odkrył, że stymulacja mysich splenocytów przez polimeryzowane polifenole o dużych masach cząsteczkowych, ale nie odpowiadające im monomery, zwiększa produkcję cytokin limfocytów T. Co więcej, te badania wykazały, że to oligomery procyjanidyny, ale nie monomery, stymulują silniej limfocyty. Znaczenie wielkości molekularnej jest zgodne z aktywnością Oenotheiny-B gdyż jest to cząsteczkowo duży polifenol.

Oprócz działania immunomodulującego wykazano, że Oenotheina-B wykazuje bezpośrednie działanie przeciwdrobnoustrojowe i przeciwwirusowe. Związek ten ma działanie przeciwbakteryjne względem Helicobacter pylori, hamuje wzrost Staphylococcus aureus a także nasila zabijanie tej bakterii przez ludzkie neutrofile. Wzmiankowane badania pozwoliły zaobserwować, że znacząco zwiększa ona aktywność przeciwgronkowcową ludzkich neutrofili co jest obiecujące, a przyszłe badania być może określą jej potencjał terapeutyczny in vivo w połączeniu z antybiotykami by sprawdzić, czy ten związek może poprawić tzw. klirens bakteryjny.

W badaniach zaobserwowano także, że Oenotheina-B hamuje transkrypcję wirusa nowotworu sutka (MTV), co uważa się za spowodowane hamowaniem poli-(ADPrybozo)-glikohydrolazy. Hamowała ona także wirusa opryszczki pospolitej, co jest podobne do działania innych garbników, w tym koriaryny-A, rugozyny-D, korusiiny-A, tellimagrandyny-I, kazuarytyny i penta-D-glukopiranozy. Ponieważ tellimagrandyna-I ma także bezpośrednie działanie przeciwbakteryjne możliwe zatem jest, że niektóre działanie przeciwwirusowe i bakteriobójcze Oenotheiny-B można powiązać z jej podstrukturami tellimagrandyny-I. Wreszcie udowodniono w tych badaniach, że Oenotheina-B ma działanie przeciwgrzybicze w oparciu o hamowanie aktywności transkrypcji syntazy β-glukanu u Paracoccidioides brasiliensis. Łącznie raporty te sugerują, że Oenotheina B może być niezwykle cenną substancją do wykorzystania w leczeniu wielu infekcji bakteryjnych, wirusowych i grzybiczych.

​Podobnie jak garbniki i polifenole, Oenotheina-B ma silne właściwości chelatujące metale. Niedawno zaobserwowano, że Oenotheina-B wiąże jony glinu (Al-III) co może przyczyniać się do wysokiej oporności roślin rodzaju Epilobium na obecność glinu. Oenoteina B jest również zdolna do chelatowania jonów miedzi (Cu-II). Kompleksy Oenotheina-B / miedź wykazują jednak zmienione właściwości przeciwutleniające i inne właściwości biologiczne w porównaniu z surową Oenoteiną-B.

Nadal brakuje jednoznacznych danych dotyczących biodostępności Oenotheiny-B. Choć ta dimeryczna elagitanina jest skuteczna po podaniu doustnym, nadal nie jest jasne, czy aktywna cząsteczka jest tak samo skuteczna jak cząsteczka macierzysta. Większość związków polifenolowych ulega przemianom metabolicznym, które w istotny sposób zmieniają ich aktywność biologiczną. Głównymi produktami degradacj Oenotheiny-B są kwasy galusowy i elagowy, a ostatnie eksperymenty in vitro a także in vivo wykazały, że kwas elagowy wywołuje działanie przeciwnowotworowe poprzez hamowanie proliferacji komórek nowotworowych, indukowanie apoptozy, blokowanie infekcji wirusowej oraz zakłócanie procesów zapalnych, angiogenezy i oporności na leki niezbędnych do wzrostu nowotworu i przerzutów. Kwas galusowy jest jednym z najlepiej wchłanianych polifenoli i posiada właściwości neuroprotekcyjne w różnych modelach neurotoksyczności, neurodegeneracji i stresu oksydacyjnego. Podobnie wykazano, że kwas galusowy hamuje karcenogenezę in vitro w liniach komórek nowotworowych także i na modelach zwierzęcych. Ponieważ metabolitami pochodnymi kwasu elagowego wytwarzanymi przez ludzką mikroflorę okrężnicy są urolityny, należy również wziąć pod uwagę biologiczne działanie dibenzopiranonu.

Zastosowanie kliniczne

Do użytku leczniczego opracowano wiele preparatów z Kiprzycy wykorzystujących różne związki aktywne. Prócz Oenotheiny-B jest to na przykład Chanerol – makrocykliczny polifenol należący także do grupy elagitanin oraz Chanerozan, który stanowi jego połączenie polisacharydowe. Obydwa związki pozyskiwane są z kwiatów Wierzbówki kiprzycy. Wodny ekstrakt z Chamaenerion angustifolium został opatentowany w Niemczech do stosowania jako doustny lek przeciwzapalny. W użyciu są także środki kosmetyczne zawierające wyciągi z Wierzbówki kiprzycy. Kanadyjska firma Fytokem sprzedaje kilka różnych ekstraktów o działaniu przeciwpodrażnieniowym – Willowherb™. Jest to najbardziej znany produkt firmy Fytokem a głównymi bioaktywnymi cząsteczkami są Oenotheina B oraz flawonole.

Wnioski

Chamaenerion angustifolium (inaczej wierzbówka) to roślina lecznicza szeroko stosowana w medycynie ludowej. Ekstrakty z tej rośliny stanowią bogate źródło biologicznie aktywnych polifenoli, które są odpowiedzialne za wiele reakcji biologicznych co przyczynia się do wysokiego potencjału terapeutycznego ekstraktów z Kiprzycy w leczeniu różnych chorób. Na terapeutyczne działanie tego ziółeczka wpływa wiele mechanizmów, w tym apoptoza komórek nowotworowych i drobnoustrojów, działanie przeciwutleniające, chelatowanie metali oraz immunomodulacja pro- i przeciwzapalna (sic!). Chociaż Oenoteina-B jest dominującym polifenolem Kiprzycy odpowiedzialnym za jej właściwości, jej domniemany receptor i dalsze szlaki przekazywania sygnału nie są dobrze poznane a ich wyjaśnienie będzie wymagało dalszych badań. Jest to istotne, ponieważ związki polifenolowe mogą reagować z wieloma docelowymi białkami. Lepsze zrozumienie aktywnych cząsteczek Kiprzycy i mechanizmów ich działania jest niezbędne dla maksymalizacji potencjału terapeutycznego tej interesującej rośliny oraz dla zapewnienia bezpiecznego stosowania jej związków jako środka leczniczego. Choć ekstrakty z Wierzbówki kiprzycy wydają się stosunkowo bezpieczne, dalsze badania kliniczne są konieczne celem oceny potencjalnych działań niepożądanych i interakcji z innymi lekami, jak to zwykle przeprowadza się w przypadku leków konwencjonalnych.

Źródło:

Igor A.Schepetkin, Liliya N.Kirpotina, Jovanka M.Voyich, Andrew Ramstead, Mark Jutila and Mark Quinn – Therapeutic Potential of Chamerion angustifolium Phytother Res, 2016.

Pawłowe Ziele

Zatem jak obiecałem zajawka o Pawłowem Zielu czyli o niewielkim, acz ciekawym zamorskim zieloku, który od dłuższego czasu jest uprawiany nie tylko w ogrodach lecz także przez wiele europejskich zielich.

Cudoka wysznupała dla Was Ewa Labedzka Kucyk – jej należą się ukłony za ogrom pracy jaką wykonuje szperając w czeluściach zielarskich zapisków (onegdaj wysznupała Znieczulecznika czyli Electric Daisy).

Zapewne wielu z Was będzie miało niedosyt – nie będzie receptur gdyż prawo autorskie należy się właśnie Ewie a kiedy będziecie mieli chrapkę na Szpecyjały trza będzie pisać do niej do Niderlandów.

Sigesbeckia orientalis znane w swej ojczyźnie jako Put, u Kitajców Xi Xian Cao a w świecie anglojęzycznym jako Common St Paul’s Wort.

Jak wygląda:

Pawłowe Ziele to wyprostowana, owłosiona roślina o wysokości około 60 centymetrów, z rozłożystymi pędami. Liście naprzeciwległe, w kształcie strzały mają długość od 3 do 10 centymetrów, ostro zakończone, z podstawą łagodnie przechodzącą na ogonki. Niewielkie kwiatki są żółte, nieco zaokrąglone o średnicy od 5 do 6 milimetrów. Przylistki okwiatu są bardzo zmienne. Płatki kwiatów są od spodu czerwone, bardzo krótkie, zakrzywione i trójzębne. Nasiona są niełupkami w kształcie łódki, pozbawionej ogruczolenia jednak lekko szorstkiej.

Gdzie rośnie w naturze:

Preferuje przestrzenie otwarte zazwyczaj na nieużytkach, ugorach itp czyli możemy ją śmiało nazwać rośliną ruderalną. Lubi rosnąć na średnich wysokościach, wznosząc się do 2100 metrów. Występuje na Filipinach występuje na Wyspach Batan, w podprowincjach Benguet i Bontoc, w prowincjach Abra i Rizal w Luzon i na Mindanao. Roślinę zaintrodukowano na całym Nowym Świecie czyli w obu Amerykach a także w Australii. Znaleziona została także w tropikach Starego Świata czyli tego co wspólnie nosi nazwę Afroeurazji.

Czego można używać:

Zarówno liści, pędów jak i całej rośliny

Ociupinka etnomedycyny:

  • Na Filipinach stosuje się wywar z liści w formie balsamu do leczenia skaleczeń i ran. Używany także w infekcjach dróg moczowych. Wywar w syropie, czasami łączony z jodkiem potasu stosowany był jako środek alternatywny napotny i przeciwsyfilityczny. Odwar z korzenia stosowano w leczeniu ropni.
  • W Europie stosowano mieszankę w równych części nalewki i glicerytu z liści zewnętrznie na grzybicę i choroby pasożytnicze skóry. Świeża papka z rośliny stosowana była jako środek antyseptyczny na trudno gojące się i ropiejące rany. Sok ze świeżego ziela stosowano także jako opatrunek na rany, gdzie zasycha pozostawiając powłokę przypominającą lakier.
  • W Chinach od dawna zioło znane było jako lek na kolkę nerkową. Stosowano je także w schizostomatozie, utracie apetytu, w celu łagodzenia bólów ran, w przewlekłej malarii i drętwieniu kończyn. Używano je również jako środek przeciwrobaczy, przeciwbólowy oraz w leczeniu dny moczanowej i reumatyzmu.
  • W Indochinach cała roślina używana była jako jako kardiotoniczna. Stosowana również do wywołania miesiączki zatem domniemywać można jej właściwości poronnych.
  • dawniej w Brytfannie gliceryt z ziela stosowano na grzybicę skóry.
  • Na Wyspach Marutius stosowany przy kile, trądzie i innych chorobach skóry a także zewnętrznie w celu łagodzenia stanów zapalnych i ułatwienia gojenia się ran.
  • W Indiach sproszkowane z wysuszonych i sproszkowanych korzeni sporządzano pastę z wodą, mieszaną z gotowanymi warzywami w leczeniu egzemy jamy ustnej, gardła a takze innych innych chorób skóry.

Aktualne zastosowania:

Wytwarza się z ziela balsamy, kremy i maści do usuwania zmarszczek i rozstępów. Zioło jest składnikiem wielu produktów do pielęgnacji skóry, reklamowanych szczególnie jako środek do usuwania rozstępów. Ekstrakty z tej rośłiny znaleźć można w wielu wiodących kosmetykach wiodących firm n.p. Clinique (Repairwear Uplifting), Estee Lauder: (Revitalizing Supreme+) oraz firmy La Mer (The Moisturizing Soft Lotion).

Ogólnie właściwości można określić jako antyseptyczne i przeciwzapalne, przeciwrobacze i lekko rozwalniające, oczyszczające, tonizujące, pobudzające wytwarzanie śliny i enzymów trawiennych.

Teraz nudy – F i t o c h e m i a:

W 1885 roku z rośliny wyizolowano po raz pierwszy krystaliczną goryczkę Darutynę.

Badanie części nadziemnych pozwoliło na uzyskanie składników rozpuszczalnych w tłuszczach: kwas siegesterynowy i kwas siegeseterowy, kwas 17-dihydroksy-kauran-19-owy, kirenol, glukozyd beta-sitosterylu, heneikosanol, metyl arachidat i beta-sitosterol.

Analiza ekstraktów etanolowych wykazała obecność sześciu nowych diterpenoidów:

  • ent-14β pimaranu
  • 16-epoksy-8-pimareno-3β pimaranu
  • 15α-diol-pimaranu
  • 7β-hydroksydarutigenolu
  • 9β-hydroksydarutigenolu
  • 16-O-acetyldarutigenolu,
  • 15,16-di-O-acetyldarutozydu
  • i 16-O-acetyldarutozydu.
  • wyizolowano także flawonoid 3,7-dimetylokwercetynę oraz dwa nieznane dotychczas terpenoidy.

Badanie części nadziemnych dostarczyło dwóch nowych laktonów jak również pięć znanych wcześniej nauce diterpenów ent-pimaranu.

Fitochemiczne badania pod kątem metabolitów wtórnych pozwoliły uzyskać fenole, garbniki, saponiny flawonoidowe, glikozydy i trójterpenoidy.

Badanie olejku eterycznego uzyskanego z części nadziemnych pozwoliło wykryc obecność aż 56 składników. W olejku dominowały seskwiterpeny węglowodorowe (45,93%), utlenione seskwiterpeny (44,99%) i utlenione monoterpeny (1,53%), wśród których trans-a-bisabolen (24,41%), tlenek kariofilenu (16,68%), kariofilen, Składnikami były także spatulenol, seskwiterpeny (12,46%).

Badanie pod kontrolą biotestu frakcji octanu etylu dało dwanaście związków:

  • kwas 16β-hydro-ent-kauran-17,19-diowy
  • kwas 16α,17-dihydroksy-ent-kauran-19-oesowy
  • kwas 16β,17,18-trihydroksy-ent-kauran-19-oesowy
  • kwas 17,18-dihydroksy-ent-kauran-19-oesowy
  • kwas siegesmetyloeterowy
  • 2-okso-15, 16,19-trihydroksy-ent-pimar-8(14)-en
  • 3,16-dihydroksylo-15-on-ent-pimar-8(14)-en
  • 3-O-β-d-glukopiranozyd
  • kwercetynę
  • kwas ursolowy
  • β-sitosterol
  • stigmasterol
  • i uracyl

W 1979 roku wyizolowano z surowca nowy seskwiterpen – Melampolid.

Badania in vitro Pawłowego Ziela sugerują wiele nowych właściwości:

  • środek immunosupresyjny: wykazano, że etanolowy ekstrakt z Sigesbeckia orientalis może tłumić odpowiedź komórkową i humoralną na albuminę jaja kurzego u myszy stanowi potencjał rozwoju jako środka immunosupresyjnego.
  • hamowanie wytwarzania immunoglobuliny E i działanie przeciwalergiczne: podwyższony poziom immunoglobuliny IgE jest związany z reakcjami alergicznymi typu natychmiastowego. Pawłowe Ziele znacząco obniżało poziom tej immunolobuliny w osoczu indukowany przez antygeny i hamowało zależną od IL-4 produkcję IgE przez komórki śledziony oraz limfocyty B stymulowane lipopolisacharydem (LPS).
  • przeciwdziałanie rozstępom: ekstrakty z Pawłowego Ziela korzystnie wpływają na restrukturyzację macierzy kolagenowej, pomagają w gojeniu ran, regenerację tkanek, przywracanie elastyczności skóry co sprawia, że ziółeczko powoduje zmniejszenie długości i stopnia wcięcia rozstępów o ponad 50%, zmniejszenie ich głębokości i zwiększenie gładkości.
  • Kirenol (miejscowy środek przeciwzapalny i przeciwbólowy): oceniano wpływ tego składnika w stosowaniu miejscowym, pod kątem działania przeciwzapalnego i przeciwbólowego przy użyciu modelu ostrego zapalenia wywołanego karagenem, przewlekłego stanu zapalnego wywołanego adiuwantem Freunda (CFA) oraz tzw. testu formalinowego na szczurach. Jako środek kontrolny zastosowano żel Piroksykam i salicylan metylu. Wyniki wykazały wyraźne działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe. Działanie przeciwzapalne kirenolu w stężeniu już 0,4-0,5% było podobne do działania piroksykamu w żelu.
  • gojenie ran: wpływ wyciągów z surowca przyspieszanie gojenia się ran skórnych odbywa się poprzez stymulację proliferacji fibroblastów.
  • przeciwzapalne: wykazano zmniejszenie poziomu kwasu moczowego w surowicy aż o 31,4%, hamowanie oksydazy ksantynowej (XO) o 32,7%. Zaobserwowano redukcję obrzęku łap, złagodzenie objawów zapalenia błony maziowej wywołanego moczanami i znaczące działanie przeciwbólowe przy już przy dawce 120 mg/kg. Aktywność ta wywołana jest działaniem hamującym XO składników fenolowych.
  • przeciwdrobnoustrojowe : badanie frakcji octanu etylu wykazały uderzającą aktywność przeciwdrobnoustrojową, zwłaszcza przeciwko opornemu na metycylinę Staphylococcus aureus (MRSA). Ekstrakt chloroformowy wykazuje aktywnośc przeciw Vibrio cholerae. Wyciągi etanolowe wykazują także umiarkowaną aktywność względem Escherichia coliKlebsiella pneumoniaePseudomonas aeruginosa Salmonella typhi (Salmonella enterica). Ekstrakty z liści wykazały również działanie przeciwko Crocidolomia binotalis.
  • przeciwnowotworowe (szczególnie olejku eterycznego): W badaniu przeprowadzono analizę porównawczą olejku eterycznego uzyskanego z trzech gatunków Sigesbeckia orientalisSigesbeckia glabrecens oraz Sigesbeckia pubescens. Kariofilen obecny we wszystkich trzech roślinach wykazuje wysoką cytotoksyczność względem komórek Hep3B i Hela.
  • przeciwprzerzutowe: rak endometrium typu II zazwyczaj charakteryzuje się agresywnymi przerzutami i złym rokowaniem. Wyciągi z części nadziemnych wykazywały aktywność przeciwprzerzutową, o czym świadczy hamowanie indukowanego przez TGFß gojenia się ran komórkowych, migracji komórek i inwazji komórek raka endometrium RL95-2 i HEC-1A, wraz z blokowaniem indukowanego przez TGFβ nabłonka przejścia mezenchymalnego.
  • neuroprotekcyjne i hamowanie zapalenia nerwów: badania wykazały z hamowanie szlaków zapalnych wraz ze znacznym zmniejszeniem fosforylacji białka TAU w hipokampie.
  • wpływ na zespół metaboliczny obejmującu cukrzycę typu 2 związaną z hiperglikemią, otyłością centralną, dyslipidemią i nadciśnieniem. Ekstrakt etanolowy wykazywał także działanie na końcowe produkty zaawansowanej glikacji (AGE), hamowanie a-glukozydazy i a-amylazy, ze znacznym tłumieniem aktywności lipazy trzustkowej i silnym działaniem hamującym wobec enzymu konwertującego angiotensynę 1. Ogólnie rzecz biorąc, wyniki sugerują potencjał terapeutyczny w zapobieganiu i leczeniu zaburzeń metabolicznych tego typu.

Zatem Dzicioki uczyć się – zapiski mam jednorazowe i kto sobie w kajeciku nie zanotuje to może obudzić się poniewczasie z rąsią w Nocnem Naczyniu Łaziebnem… 

Amanitkowa Nowomoda

Z trwogą obserwuję szalone zachowanie Tryndu wew Ynternetach – Amanita muscaria.

Nie mam zamiaru przytaczać w tym miejscu licznych źródeł zarówno etnograficznych odnoszących się do praktyk szamańskich, polemizować z tradycjami spożywania tego grzyba po wielokrotnym i długim gotowaniu w solance czy też dyskutować z wnioskami badaczy opierających swoje tezy w oparciu jedynie o badania in vitro a w dodatku na izolowanych komórkach zwierzęcych.

Mam zamiar Was przestrzec.

Wielu deprecjonuje doświadczenie przodków, że grzybek ten jest trującym podpierając się klasyką Hyperrealówców, którzy z doświadczeń szamańskich wyjmują jedynie to co ich rajcuje – haluny.

Czas zatem wyjaśnić, dlaczego cała ta Nowmoda bezpieczną nie jest.

Wielu twierdzi, że skład chemiczny tego grzybka jest doskonale zbadany jednakże szczegółowe doświadczenia wykazują, że nie jest tak do końca – działanie poszczególnych składowych owszem jest znane jednakże podawanie tych substancji o dziwo nie wywołuje skutków jakich można by się teoretycznie spodziewać. Wniosek jest klasyczny – izolaty pewne znamy jednak ich działania kompleksowego niestety nie a być może i nie do końca poznaliśmy skład tego grzybka. Jak to wielu fitochemików niejednokrotnie stwierdzało „jak można wykryć cość o czym nie wiemy czym jest”…

Podstawowymi aktywnymi substancjami chemicznymi w Amanita muscaria są muscymol, kwas ibotenowy oraz śladowe śladowe amatoksyn zakłócających syntezę białek przez co powodują niewydolność wątroby. Mechanizm działania amatoksyn polega na hamowaniu polimerazy RNA, powodując zakłócenie transkrypcji mRNA. W rezultacie hepatocyty nie mogą syntetyzować kluczowych genów kodujących białka, co prowadzi do rozpadu jąderek i patologicznie centralnej martwicy wątroby.

Obecność śladów wysoce śmiercionośnych amatoksyn i fallotoksyn (typowych dla Amanita phalloides) została potwierdzona przez wielu badaczy. Fallotoksyny odpowiedzialne są za podrażnianie przewodu pokarmowego objawiacego się wymiotami i wodnistą biegunką – widać to szczególnie u osób, które spożyły grzyby „bogate” w fallotoksyny. Należy jednak pamiętać, że długotrwałe przyjmowanie nawet śladowych ilości może spowodować trwałe uszkodzenie tkanek przewodu pokarmowego.

Mimo stosowania Amanitki jako medium szamańskie u wielu plemion azjatyckiej Syberii jest on grzybem silnie trującym! Objawy pojawiają się od 30 minut do 2 godzin po spożyciu, a pierwotne skutki zwykle obejmują objawy ze strony OUN, często naprzemiennie między stymulacją i pobudzaniem a depresją. Rozpoczynają się stanem dezorientacji, zawrotów głowy, pobudzenia, ataksji, wzrokowych i słuchowych zmian percepcyjnych, zniekształcenia przestrzeni i braku świadomości czasu. Nudności, wymioty i biegunka występują niezbyt często. Pojawia się też tachykardia, bradykardia i nadciśnienie. Notowano zarówno hipo- jak i hipertermię. Depresja oddechowa i krwawienia do drzewa oskrzelowego występują rzadko. Czasem obserwuje się rozszerzenie źrenic, zwężenie źrenic i także kwasica metaboliczna. W ciężkim zatruciu objawy przekształcają się śpiączkę, a w skrajnych przypadkach nawet zgon pacjenta. Tyle notują podręczniki toksykologii.

Reasumując – jednorazowe spożycie Amanitki wielkiej Wam krzywdy nie robi, Czym innym jednak jest ślepe „podałżanie” za falą Amanitkowej Nowomody – dłuższy czas swoje zrobi czego wielokrotnie dowiodła wielowiekowa historia toksykologii.

Można ją natomiast stosować zewnętrznie na wszelkiego rodzaju dolegliwości bólowe zarówno nerwobóle, mięśniobóle jak i bóle kostno-stawowe. W Rosji i na Ukrainie wykonuje się maści – jedną z najsłynniejszych jest wykonywany przez mnichów monastyrskich „Крем Mонастырский Мухомор„.

W Skandynawi natomiast przetrwała tradycja wykonywania nalewki na ciepło (de facto intrakt). Recepturę na nią znajdziecie na blogu wspaniałej fińskiej zielarki Henriette Kress.

https://www.henriettes-herb.com/blog/fly-agaric.html

Owszem, spotkacie często w handlu leki homeopatyczne, jednak co do ich skuteczności brak jakichkolwiek badań a stopień zalecanego rozcieńczenia poddaje pod wątpliwość czy aby cokolwiek w nich jest.

Nagminnie możecie tez spotkać błedną recepturę na nalewkę z Amanitki często wyspępującą pod nazwą „Ambrozja„. Błędne jest zalanie grzybów wódką i zakopanie w ziemi. Owszem, wypełnia się do połowy trzylitrowy słój całymi kapeluszami i zakopuje na około miesiąc do ziemi, jednak tradycyjne receptury wschodnich zielich wykorzystują dopiero uzyskany tą drogą płyn (nie muszę wyjaśniać, że podczas takiego procesu następuje fermentacja i rozkład grzyba a co za tym idzie zmienia się skład uzyskanego płynu). Owego płynu uzyskuje się niewiele – w świeżym surowcu zawartość wody waha się ona w granicach 80-85% co przeliczając, że średnio do 3 litrowego słoja wejdzie coponajwyżej pięć kapeluszy, których łączna waga nie przekroczy 300 gram to z tej ilości uzyskacie 240 ml plynu. Ów płyn należy uzupełnić do trzech litrów samogonem i znowu pozostawić na kolejny miesiąc. Dawkowaie po jednej kropli mówi samo za siebie bo skoro zawartość najważniejszej substancja o właściwościach leczniczych jaką jest muscymol oscyluje wokół 0,0002% to w trzy litrowym słoju znajdzie się go około 48 mikrogramów!

Jak to się przekłada na ową jedną kroplę „Ambrozji„? Rachunek jest prosty w trzech litrach są trzy tysiące mililitrów a mililitr to dwadzieścia kropli zatem w tej objętości jest 60 000 kropli… Resztę pozostawiam Wam do przemyślenia.

Niestety jak dotąd nikt nie podjął sie analizy fizykochemicznej uzyskanego tą drogą produktu.

Opracowanie powstało na podstawie współczesnych analiz zarówno mykochemicznych jak i toksykologicznych:

  • Crystal N. Broussard, Anjana Aggarwal, Sean R. Lacey, Anthony B. Post, Terry Gramlich, J. Michael Henderson, Zobair M. Younossi – Amanita mushroom poisoning, from diarrhea to tiver transplantation, 2001
  • Katrin Letschert, Heinz Faulstich, Daniela Keller, Dietrich Keppler – Molecular characterization and inhibition of Amatoxins uptake into human hepatocytes, 2006
  • Martin Kirchmair,Patrıcia Carrilho, Rudi Pfab, Bettina Haberl, Joana Felgueiras, Fernanda Carvalho, Jose Cardoso, Ireneia Melo, Jose Vinhas, Sigrid Neuhauser – Amanita mushrooms poisonings resulting in acute, reversible renal failure, 2012
  • Jeanine Ward, Kishan Kapadia, Eric Brush, Steven D. Salhanick – Amatoxins poisoning: case report and review, 2013
  • Paweł Chwaluk, Izabella Przybysz – Intoksykacje muchomorem czerwonym w Polsce – nowa tendencja na scenie narkotykowej czy współczesna adaptacja obcych tradycji?, 2015
  • Satariya Trakulsrichai, Charuwan Sriapha, Achara Tongpoo, Umaporn Udomsubpayakul, Sunun Wongvisavakorn, Sahaphume Srisuma, Winai Wananukul – Clinical characteristics and outcome of toxicity from Amanita mushrooms poisoning, 2017
  • Maurizio Bonacini, Katerina Shetler, Ira Yu, Robert C. Osorio, Robert W. Osorio – Features of patients with severe Hepatitis due to Amanita mushroom poisoning, 2017
  • James H. Diaz – Amatoxin containing mushroom poisonings: species, toxidromes, treatments and outcomes, 2018
  • Maria Voynova, Aleksandar Shkondrov, Magdalena Kondeva-Burdina, Ilina Krasteva – Toxicological and pharmacological profile of Amanita muscaria, 2020
  • Francesca Irene Rampolli, Premila Kamler, Claudio Carnevale Carlino, Francesca Bedussi – Accidental Amanita muscaria poisoning, 2021

Jarzębina – Sorbus aucuparia


fot. własna

Dzisiaj odrobinę inaczej…

Nazywana jest różnie:

  • jabrontek,
  • jarząbek,
  • judyna,
  • orzębina,
  • orabiec,
  • skoruch,
  • skorusa,
  • skorus,
  • chaps,
  • rzeszuta,
  • wilczura.

Jak mówią legendy jarzębina została stworzona dla ozdoby świata i nakarmienia dzikiej zwierzyny. Piękne czerwone koraliki jarzębiny są bowiem jednym z cenniejszych bogactw jesieni, zarówno dla ludzi jak i dla wszelkiej zwierzyny.

Istnieje pewna legenda o jarzębinie:

Dawno, dawno temu, gdy ludzie poznali to drzewo, owoce jarzębiny miały słodki smak, jak miód. Jednak ludzie zapomnieli o niej i przestali pielęgnować drzewa. Wówczas Jarzębina zemściła się i od tej pory wydaje gorzkie, cierpkie owoce zamiast słodkich jak miód.

W tradycji drzewo to zajmowało zawsze istotne miejsce. Wierzenia były różnorakie:

  • Jarzębina miała zatrzymać zmarłych w grobach, dlatego sadzono ją na kościelnych dziedzińcach. Wyplatano też krzyże i wieńce z owoców.
  • Jarzębina miała też chronić dom przed piorunami, dlatego chętnie sadzono ją w obejściu, lub dekorowano gałązkami dachy.
  • wierzono też, że odpędza złe moce: wystarczy posadzić ją w pobliżu domu, aby zło odeszło na zawsze.
  • przed wyjściem z chaty w nocy wkładano sobie owoce do kieszeni, aby chroniły przed złem, a włożone pod poduszkę miały zapewniać piękne sny.
  • panny nosiły korale jarzębinowe, aby przyciągnąć szczęśliwą miłość, ale powieszone nad łóżkiem poświęcone gałęzie rośliny miały powstrzymywać niepoślubione sobie jeszcze pary przed „nadmierną pobudliwością”.
  • tak samo, na korzyść niezamężnych dziewic, działały kolczyki i wianki z jarzębiny – była to więc dodatkową ochroną nie tylko przed złem, ale i przed rozpustą.
  • w okolicach Hrubieszowa 13 maja przed wschodem słońca wiedźmy latały nago do lasu i obrywały z jarzębin wszystkie młode pędy, obiegały drzewo trzykrotnie i wracały do siebie, a gałązki chowając pod strzechą. Gałązki te zadawane po trochę krowom sprowadzały niezwykłą ich mleczność.
  • na Wileńszczyźnie, podobnie jak na Litwie, jarzębina uchodziła za czarodziejskie drzewo, posiadające moc zgubną dla szatana.
  • na Podtatrzu dawniej sadzono jarzębinę na mogiłach.
  • dla poleskich szeptuch jarzębina to najświętsze drzewo – u każdej z nich rosło po kilka w ogrodzie, zapewniając ochronę przed złymi mocami.

Jednak nie wszędzie było do Dobre drzewo”:

  • na wschodzie i wśród Łemków jarząb postrzegano jako złe drzewo, siedlisko demonów i diabłów – szczególnie diabła, który namówił Judasza do zdrady, stąd jedna z nazw ludowych: Judaszowe Drzewo (częściej jednak ta nazwa przypisywana jest Hyćce, na której według legendy powiesił się Judasz).
  • gałązek tego drzewa nie można było zatykać za obrazy w domach, bo „złe by tam przesiadywało”, dawniej w niektórych regionach jarzębiny nie chciano używać nawet na opał.
  • na Polesiu uważano za grzech rąbać jarzębinę wierząc, że jest to kobieta zaklęta w drzewo.

Tyle u Nas. Podobną pozycję ma jarzębina także w innych nacjach.

Znana jako Wiedźmowe Drzewo (witchen tree), Wiedźmowe Drewno (witchwood) czy też Zmora Czarownic (witchbane). Zawsze miała swoje magiczne miejsce z racji wieku – bez problemu dożywa dwustu lat, zachowując przy tym swój charakterystyczny kształt.

W starożytności jarzębinę nazywano Drzewem Życia. Grecka legenda mówi, że powstanie jarzębiny sprawiła Hebe, córka Zeusa i Hery, młoda Bogini, posiadająca moc, by przemieniać starośc na powrót w młodość. Hebe była nosicielem kielichów bogów – niestety straciła kielich Zeusa na rzecz demona. Bogowie wysłali wówczas orła, by odzyskał ów kielich. Podczas bitwy orła z demonem, gdziekolwiek kropla krwi lub orle pióro spadły na ziemię, wyrastała jarzębina – dlatego też jarzębina ma pierzaste liście a jej jagody przypominają krople krwi.

W skandynawskich wierzeniach pierwsza kobieta narodziła się z jarzębiny, a pierwszy mężczyzna z jesionu. Jarzębina uratowała życie Thorowi, który pochylając się nad rzeką wpadł do niej i pewnikiem by utonął lecz jarzębina podając mu swe gałęzie pomogła mu wrócić na ląd.

W mitologii islandzkiej jarzębina ma magiczną pozycję szczególnie podczas przesilenia zimowego. Pozbawiona liści i pokryta szronem, wydaje się być ugwieżdżoną, co symbolizuje uwolnienie ducha w najciemniejszej części roku. Mit o gwiaździstej jarzębinie prawdopodobnie wyewoluował ze starożytnej tradycji wznoszenia księżycowych drzew, pokrytych owocami i światłami, zwieńczonych półksiężycem. Mówi się, że na szczycie tych księżycowych drzew świeci specjalna gwiazda, zwiastując odrodzenie światła. Gwiazda ta została włączona do tradycji chrześcijańskiej, a jarzębina w gwiazdach była prekursora współczesnej choinki jako bożonarodzeniowe drzewko.

Czerwona barwa jagód jarzębiny sprawiły, że były one wysoko cenione w wielu pogańskich tradycjach – czerwone jedzenie było wówczas postrzegane jako pokarm Bogów. Wiele legend przypisuje jagodom jarzębiny magiczne właściwości: irlandzkie „Quicken Tree of Dubhous” podobno rodziło jagody, które potrafiły przemienić stulatka na powrót w młodzieńca. Inna irlandzka legenda mówi, że jej jagody dawały człowiekowi siłę jak dziewięciu posiłków. Uważa się też, że drzewo jarzębiny strzeżone jest przez smoka. W jeszcze innej irlandzkiej tradycji zmarłego przebijano gałązką jarzębiny z czerwonymi jagodami, by jego duch nie błąkał się po świecie i mógł spokojnie przejść do swojej nowej siedziby.

W celtyckich wierzeniach Jarzębina znajduje się pod wpływem Słońca i jest silnie kojarzona z Brigid – poetką i muzą. Skojarzenie to jest szczególnie widoczne, kiedy jej jagody przyciągają ptaki śpiewające jesienią. Brigid opiekuje się także przędzalnictwem i tkactwem stąd wrzeciona i kołowrotki tradycyjnie wykonywane są z drewna tego drzewa. Podczas Imbolic (przemianowanego później na Saint Brigid’s Day) płonącą strzałę wykonaną z drewna jarzębiny celowano w niebo -symbolizowała ona kurs słońca na niebie, gdy leci łukiem w kierunku pełni lata, spada na ziemię jesienią i znika na horyzoncie zimą. Jarzębina jest patronem drugiego miesiąca księżycowego kalendarza celtyckiego jako „Luis”. Sama jarzębina zwana jest Fid na ndruad (Drzewo Czarodziejów). Znajdowała się pod opieką celtyckich bogów: Lugh (boga słońca), Dagdę, Brigid i walijską Ceridwen, a także przez najważniejszego nordyckiego boga Thora i germańskiego Hekate.

W Szkocji belki poprzeczne kominków wykonano z belek jarzębiny – miało to zapewnić ochronę. Podczas przesileń i równonocy, w poprzek nadproży kładziono patyki jarzębiny, by wzmocnić dobroczynne działanie w tych momentach.


fot. własne (Sorbus aucuparia ‚Joseph Rock’ i Sorbus glabrescens)

Drewno jarzębiny miało szerokie zastosowanie – używane do robót rzeźbiarskich i snycerskich a także w magii (wyrabiano z niego m.in. laski wiedźminów i różdżki różdżkarzy). Jest wytrzymałe, dość ciężkie i twarde, bardzo trudno łupliwe; niestety trwałość drewna jest mała, wartość opałowa średnia. Barwa drewna jarzębiny jest dwojaka; twardziel jest barwy brązowej z wyraźnym odcieniem czerwonym; biel, stosunkowo duży, szeroki, posiada barwę siwawą z odcieniem czerwonawym. Obecnie drewno jarzębiny doceniane jest tylko przez fajkarzy – jest doskonały surowiec do wyrobu fajek wysoko cenionych wśród znawców i pasjonatów.

Nie będę się rozpisywał nad tym co z korali jarzębiny można robić bo mnóstwo tego jest u wszystkich Zielono-zakręconych Zielich. jednak musicie wiedzieć o bardzo ważnym fakcie – surowe owoce zawierają kwas parasorbinowy, który jest toksyczny dla człowieka, dlatego NIE pchać do paszczy na surowo! Nawet po kilku surowych jagódkach może was głowisia pobolewać, pojawić się może też Rigoletto a nawet i bieganie do sławojki w te i z powrotem. By rozłożyć kwas parasorbinowy wystarczy owoce powoli wysuszyć w temperaturze około 40°C, przemrozić lub zagotować.

Tyle na dzisiaj – już zmaściłem swoje soczki bo tego roku Jarzębina zaowocowała wybitnie wcześnie…

Himalayan Balsam Flowers Gin

Znów dostałem w prezencie od podobnych jak ja Zielo-Świrów niesamowitą recepturę na niezwykły sposób by pożytkować zielsko uznawane za paskudnego inwaziora w całej Europie i Ameryce – Himalayan Balsam czyli Niecierpka himalajskiego (skąd pochodzi) pojawiającego się tez pod nazwami Niecierpek gruczołowaty i Niecierpek Royle’go.

Jest w necie mnóstwo Achów i Ochów na temat jego niezwykle aromatycznych, o orzechowej nucie nasionek lecz i równie sporo warczenia, co w ten sposób przyczynia się do dalszego rozsiewu tej niezwykle ekspansywnej rośliny. Zawsze wtedy odpowiadam, że wystarczy wkładać ostrożnie strąki to torebki i dopiero wtedy zrywać by temu zapobiec. Lecz to nie nasionka są tematem dzisiejszego wpisu ale coś co dało tej roślinie lokalne nazwy Policemans Helmet, Bobby Tops (czapki policjanta), Gnomes Hat-Stand (stojak na czapki krasnali) a ja zowię Cwergowe Czapki.

Himalayan Balsam Flowers – kwiaty Niecierpka himalajskiego. Są uznawane jako jadalne dodawane dekoracyjnie do potraw (m.in. sałatek i surówek). Są też stosowane do robienia kwiatowych galaretek o niezwykłej jasno bursztynowej barwie. Ja dzisiaj zajmę się tym jak zrobić aromatyzowany nimi trunek o niezwykłych właściwościach jakie ujawnia po dodaniu toniku.

Teraz recepta jak ów kwiatowy gin zrobić czyli co musicie sobie przygotować:

  • litrowy pojemnik do zbierania kwiatów (ja mam swój wiklinowy kosz)
  • skórka z 4 Limonek
  • 2 łyżeczki miałkiego cukru demerara
  • 1 litr ginu
  • duży słój do maceracji (ca. półtorej litra) a później szklane butelki by mieć do czego rozlać ów napitek

Teraz do pracy:

  1. przygotujcie zebrane kwiaty odcinając zielone od podstawy od płatków (możecie je też wyskubać jednak płatki mogą się porwać bo są delikatne)
  2. samiutkie płatki wrzućcie do słoja wraz z kawałkami skórki limonki
  3. całość zalejcie i ginem i pozostawcie w ciemnym miejscu na dwa dni
  4. po tym czasie dodajcie cukier wstrząsając aż się całkowicie rozpuści
  5. na koniec przecedźcie gin i rozlejcie do buteleczek

Uzyskany napitek ma niezwykłą, jasno bursztynową barwę – dlaczego jest magiczny sami się przekonacie gdy dodacie do niego odrobinę toniku. Miłej zabawy w ten letni czas.

Leniwi mogą skołować gotowca ale to już nie to samo co własnoręcznie wykonany magiczny trunek.

Prymulki


fot. własna: Primula veris

Jako co Wiosna idzie a zielone wylazowuje zatem dzisiaj lekcja o Prymulkach – kwiatkach nieodłącznie kojarzonych z tą porą roku.

Pamiętajcie, że zarówno Pierwiosnek lekarski jak i Pierwiosnek wyniosły są w Polsce objęte ochroną częściową i nie szarżujcie „bo lecznicze”…

Podczas spacerów w plenerze nie jest z nimi jednak tak łatwo jak się wielu z Was wydaje, zatem najpierw przedstawię Wam podstawowe nasze gatunki:


Pierwiosnek wyniosły (Primula elatior)


Pierwiosnek lekarski (Primula veris syn. Primula officinalis)


Pierwiosnek bezłodygowy (Primula vulgaris)

Bardzo ciekawą, rzadko spotykaną formą Pierwiosnka bezłodygowego jest Primula vulgaris var. caulescens, u której kwiaty nie wyrastają na ogonkach bezpośrednio z głąbiku lecz zebrane są w kilka indywidualnych baldachimów.

Prymulki mają pewną niesamowitą cechę – spontaniczne hybrydy. Tak to już jest, że bez lupki, miarki, mierzenia średnicy kwiatu, obwodu korony, szerokości płatków i kąta nasady liściowej identyfikacja jest bardzo trudna – same plamki nie pomogą w hybrydach.

Najpowszechniej występuje mieszaniec pomiędzy Primula veris a Primula vulgaris czyli Primula x polyantha.

Kolejnym, choć rzadszym jest kundelek pomiędzy Primula elatior a Primula vulgaris czyli Primula x digenea

Są też jednak hybrydy, które niezwykle trudno spotkać a należą do nich:


Primula elatior a Primula veris czyli Primula x media (fot. Martin William Rand)

Jednak Prymulki to też „sprytne” kwiatuszki – by nie dochodziło do zapylenia wsobnego wykształciły one dwa typy budowy kwiatów co fachowo zowie się Heterostylią (różnosłupkowością) a w tym przypadku Distylią. Prymulki o długiej rurce kwiatowej zazwyczaj zapylane sa przez Trzmiele ogrodowe (o najdłuższych języczkach) i pierwsze motyle a dzięki owej zmienności w budowie kwiatu dochodzi do zapyleń krzyżowych. Każda Prymulka wytwarza dwa rodzaje kwiatów: w jednych kwiatach słupki są wyżej niż pręciki, w drugich odwrotnie. W literaturze anglojęzycznej te pierwsze kwiatki to „pin-type” a drugie „thumb-type„. Taka budowa zapewnia możliwość zapylenia pyłkiem pochodzącym z jednego typu kwiatu przez pyłek z drugiego.


kwiaty typu PIN


kwiaty typu TRUM

Prymulki były wykorzystywane od pokoleń głównie do przygotowywania herbatek ziołowych, wykazujących różne właściwości: sekretolityczne, wykrztuśne, przeciwzapalne, moczopędne, przeciwdrobnoustrojowe, przeciwgrzybicze i uspokajające. Według EMA (Europejska Agencja Leków) kwiaty i korzenie pierwiosnka stosuje się przy kaszlu, zapaleniu oskrzeli i nieżytach dróg oddechowych, a także w leczeniu nerwowości, bólu głowy czy też reumatyzmu. W przeszłości liście i kwiaty pierwiosnka były również spożywane na surowo lub gotowane jako pożywienie na przedniówku.

Oprócz właściwości Primula veris i Primula elatior opisano również inne gatunki tego rodzaju jako wykazujące pewien potencjał leczniczy. I tak Primula vulgaris wykazuje zasadniczo działanie przeciwutleniające a także co potwierdzają liczne badania tureckich fitofarmakologów cytotoksyczne względem ludzkich komórek raka szyjki macicy. Wyciągi z Primula denticulata, Primula elliptica, Primula macrophyla, Primula rosea oraz Primula stuartii także wykazują właściwości lecznicze, lecz nas one nie będą interesować bo to gatunki dalekowschodniej Azji (Kaszmiru) od dawna stosowane w zielarstwie tego regionu. Kwiatuszki te stosowane są w różnych dolegliwościach, głównie w leczeniu problemów z oczami, bezsenności, w infekcji dróg moczowych i dolegliwości kaszlowych (również astmy), biegunki, bóli mięśni i ich skurczy. Ostatni – Primula stuartii wykazuje silne działanie narkotyczne, lecz jest to skąpo opisane w dostępnej literaturze.

Tera Bedom Nudy czyli „fitochemia w pigułce„…

Na podstawie monografii Europejskiej Agencji Leków i Farmakopei Europejskiej za surowce zielarskie uznawane są wyłącznie Pierwiosnek lekarski i Pierwiosnek wyniosły (uważa się je za posiadające te same wartości) i traktuje na równi. Ze względu na podobieństwa rozwojowe i morfologiczne między obydwoma gatunkami wielu zielarzom trudno jest je odróżnić na stanowiskach naturalnych co sprawia, że po procesie suszenia surowce są nie do odróżnienia. Niektórzy z fitofarmakologów zgłaszają różnice między tymi dwoma gatunkami w składzie chemicznym co jednak nie wpływa na podstawowy profil zastosowania Prymulek w fitoterapii.

Głównymi związkami aktywnymi kwiatów i korzeni pierwiosnka są saponiny triterpenowe oraz związki fenolowe, w tym flawonoidy (ca 3% w kwiatach), kwasy fenolowe i glikozydy fenolowe. Saponiny odpowiadają za aktywność sekretolityczną i wykrztuśną. Z kolei związki fenolowe, obecne zwłaszcza w kwiatach pierwiosnka, wykazują właściwości przeciwutleniające, przeciwbakteryjne a także cytostatyczne. Całkowita zawartość flawonoidów w kwiatach pierwiosnka wynosi do około 3%. W ekstraktach z Pierwiosnka lekarskiego odnaleziono: kwercetynę, rutynozyd, gentiobiozyd, triheksozyd, kaempferol i jego pochodne, luteolinę, izoramnetynę i jej pochodne, limocytryno-3-O-glukozyd, limocytryno-3-orutynozyd, apigeninę, katechinę z epikatechiną i epigallokatechiną. Niestety dane dotyczące składu kwiatów Pierwiosnka lekarskiego są znacznie uboższe – wskazują one jedynie obecność rutozydu, kaempferolu-3-rutynozydu i izoramnetyny-3-glukozydu. Wspomniani autorzy podają jedynie skład chemiczny flawonoidów wyizolowanych z obu kwiatów pierwiosnka. Niewiele jest informacji na temat ilościowej zawartości tych substancji. Wśród analizowanych surowców wartość tych związków były bardzo zróżnicowane.

A konkretniej:

Hyperozyd wykazuje działanie przeciwzapalne i antyoksydacyjne. Wykazuje także działanie przeciwwirusowe, a czasami jest wymieniany jako środek moczopędny i hipotensyjny. Z kolei rutozyd znany jest z silnego potencjału antyoksydacyjnego oraz działania przeciwbakteryjnego i przeciwzapalnego. To może tłumaczyć zastosowanie kwiatów obu gatunków Primula w leczeniu kaszlu i chorób dróg oddechowych. Wyniki tych badań wskazują, że zarówno hiperozyd, jak i rutozyd w znacznym stopniu różnicowały badane gatunki. Kwiaty Primula elatior (które są bogate w hiperozyd i charakteryzują się wyższą zawartością rutozydu w porównaniu z Primula veris) wykazują często silniejsze działanie farmakologiczne. Oba gatunki zawierają w swoich kwiatach 3-glukozyd disorhamnetyny. Podobnie jak w przypadku hiperozydu, zróżnicowanie zawartości obu pochodnych izoramnetyny było bardzo duże. Jednak zawartość izoramnetyny-3-O-rutynozydu była w większa w przypadku Primula veris (ca 45,54%), podczas gdy w przypadku izoramnetyny-3-O-glukozydu jest ona wyższa u Primula elatior (ca 43,31%).

Aglikon izoramnetyny wykazuje działanie cytotoksyczne w stosunku do ludzkich komórek raka wątrobowokomórkowego. W naszych badaniach potwierdzono również obecność jednego kwasu fenolowego (kwas chlorogenowy) w obu kwiatach pierwiosnka, a jego zawartość była zbliżona zarówno w lekarskim jak i wyniosłym.

Primweryna i primulaweryna (glikozydy fenolowe) są typowymi związkami organów podziemnych. Zawartość w obu gatunkach jest bardzo zróżnicowana a różnica może sięgać nawet 2,5%. Te związki odpowiadają za specyficzny zapach surowca, który pojawia się podczas procesu suszenia. Zawartość tych substancji jest dziesięciokrotnie wyższa w korzeniach Primula veris niż w korzeniach Primula elatior. Podobną sytuację potwierdzono wcześniej tylko dla primweryny. Jednakże badania potwierdzają, że zawartość primweryny była w obu gatunkach znacznie mniej zróżnicowana niż zawartość primulaweryny.

Kwiaty Pierwiosnka wyniosłego wydają się być ciekawym źródłem flawonoidów. Są bogate w rutozyd i hiperozyd, które wykazują liczne działania farmakologiczne, w tym przeciwzapalne, przeciwutleniające i przeciwdrobnoustrojowe. W związku z tym można je uznać za bardziej interesujące dla zielarzy surowiec niż kwiaty Primula veris. Kwiaty żadnego gatunku nie zawierały primweriyny ani primulaweryny – związki te zostały zidentyfikowane tylko w korzeniach. Zidentyfikowane w badaniach związki fenolowe, zwłaszcza hiperozyd, primweryna i primulaweryna, mogą być stosowane jako markery chemiczne w identyfikacji gatunków Primula, a także jako markery jakości ich surowców pozyskiwanych zarówno ze stanowisk naturalnych, jak i uprawnych.

Dane dotyczące profilu chemicznego pozostałych leczniczych gatunków rodzaju Primula są niestety fragmentaryczne. Zidentyfikowali w kwiatach i liściach Primula sieboldii trzy glikozydy pochodne kwercetyny i kaempferolu, a także dwa antocyjany – malwidynę i petunidynę, występujące niestety tylko w kwiatach. Z kolei kwiaty Primula vulgaris zawierają ciut inne „dobroci” – rutyna i kwas p-kumarowy są głównymi związkami fenolowymi tego surowca. Interesującym jest fakt sporej zawartości saponin (Primulasaponiny I, Primulasaponiny II i Sakurasosaponiny) w ilościach pzrekraczających 2% w korzeniach tego gatunku wykazujących interesujące właściwości przeciwprątkowe i przeciwpierwotniakowe oraz selektywnie cytotoksyczne cząsteczki względem wieloczynnikowych lekoopornych komórkek nowotworowych (na celowniku są komórki raka szyjki macicy). Wobec powszechności występowania tego gatunku jak i łatwości w jego uprawie czyni go interesującym surowcem leczniczym o nieznanych dotąd możliwościach. W praktyce można by się zastanowić nad miejscowym stosowaniem irygacji wyciągami wodno-alkoholowymi (niskoprocentowymi) z tego pierwiosnka zarówno w prewencji jak i we wsparciu fitoonkologicznym leczenia raka szyjki macicy.

W innych gatunkach (Primula denticulata, Primula auricularis, Primula halleri, Primula malacoides i Primula marginata) wykryto obecność primetyny (5,8-dihydroksyflawon), która odpowiada za silne właściwości uczulające i stąd zalecenia ostrożności w stosowaniu tych gatunków leczniczo.

Tera ciut z mojej beczki:

Surowcem dla Pierwiosnków sa kwiaty, liście a także całe ziele. Odchodzi się od stosowania korzenia, gdyż jest to surowiec małowartościowym a prze­dawkowany staje się niebezpieczny. Także zbiór korzeni wiąże się zawsze ze zniszczeniem rośliny a są to gatunki pod ochroną.

Spotkałem się z różnymi sposobami przygotowania zbioru – jedni zalecają jak najszybsze wysuszenie w temperaturze ok 40’C natomiast w wielu przekazach etnobotanicznych zaleca się suszenie w stanie rozłożonym w normalnej temperaturze przez okres dwóch do trzech tygodni.

Ogólnie przyjmowane właściwości lecznicze dla ziela, liści i kwiatów to działanie wykrztuśnie, moczopędnie, napotnie, przeciwgorączkowo, przeciwzapalnie, uspokajająco, żółciopędnie i antyseptycznie przy zastosowaniu zewnętrznym. Zaleca się stosowanie Pierwiosnków przy stanach zapalnych i infekcjach układu oddechowego, dla łagodzenia kaszlu, zmniejszania gorączki, także przy dolegliwościach ze strony układu moczowego, w stanach zapalnych przewodu pokarmowego oraw w zaparciach. Bardzo często też są stosowane przy bezsenności, wyczerpaniu nerwowym. Zewnętrznie Pierwiosnki stosuje się na wszelkie choroby skórne, plamice, wybroczyny na siatkówce, a także w chorobach oczu (stany zapalne i zakażeniowe powiek, spojówek i gałki ocznej przejawiające się swędzeniem, zmęczeniem, łzawieniem i opuchnięciem oczu).

Napary czyli infuza:

Jedną łyżkę kwiatów, ziela albo liści zalewamy dwoma szklankami wrzącej wody lub gorącego mleka po czym odstawniamu na kwadrans. Po odcedzeniu herbatkę na mleku można dosłodzić miodem. Wono wam zapodawać sobie dwa lub trzy razy dziennie po pół szklaneczki takiej dobroci. Dozwolone jest też częstsze picie w mniejszych ilościach no po ćwierć szklanki ale nie więcej niż sześć razy dziennie.

Nalewka czyli tynktura:

Wykonuje się ja w proporcji 1:5 na 40% wódce i maceruje przez dwa tygodnie, po czym filtruje. Zażywa cztery do sześciu razy dziennie po pół łyżeczki (2,5ml co odpowiada ca 50 kroplom). Podobnie jest z intraktem lecz w tym przypadku używamy alkoholu 40-60% o temperaturze 70-75°C (prawie wrzący) i maceruje dziesięć dni. Dawkuje identycznie jak naleweczkę.

Więcej ciekawych receptur znajdziecie w monografii Prymulek u Dottore na Gram Zgrowia.

Ja natomiast podzielę się z Wami kilkoma „mniamuśnymi precjozami” popularnymi zwłaszcza za wielką Wodą.

Cowslip Syrup

Potrzebne będzie Wam:

  • spory koszyczek kwiatów Prymulek – zbierajcie te żółciótke miast tych bladych (na moje oko potrzeba ze dwie szklanice)
  • dwie szklanice białego, słodkiego wina
  • półtorej szklanicy miałkiego cukru
  • sok z całej pomarańczy lub jak wolicie sporej cytryny
  1. wino i cukier doprowadźcie do wrzenia i lekko pyrkajcie aż cukier się rozpuści a płyn zredukuje o 1/4
  2. zdejmicie gar z ognia, wmieszajcie kwiaty, sok z pomarańczy i odstaw na noc pod przykryciem
  3. następne go dnia przelejcie przez sitko i ponownie doprowadźcie do wrzenia
  4. jeszcze ciepły syropek rozlejcie syrop do niewielkich, wysterylizowanych butelek (dobre są 200ml)

Syropek ma kuszącego niucha i dobrze komponuje się np. z lodami waniliowymi. Jako słodzik do herbaty po prostu jest nie do oparcia.

Kolejnym rarytasem jest Cowslip Wine

Przygotujcie zatem:

  • 8 filiżanek wody (ca 2 litry)
  • 8 filiżanek tylko żółtych koron prymulek
  • 600g miałkiego cukru
  • sok i skórka z jednej limonki
  • pół szklanki soku pomarańczowego
  • 5 gram drożdży
  • 1 szklanka brandy
  1. cukier i wodę w dużym rondlu doprowadźcie do wrzenia aż cukier całkowicie się rozpuści
  2. pozostawcie do ostygnięcia, przelejcie najlepiej dużego dzbanka, z którego można spokojnie nalewać.
  3. dodajcie soki owocowe i skórkę oraz kwiaty i wymieszaj
  4. odstawcie na dwie doby.
  5. odcedźcie mieszankę i wmieszajcie drożdże.
  6. całość wlejcie do niewielkiego gąsiorka (idealny jest brytyjski Demi-John) i pozostawcie aby leżakowała przez miesiąc przed butelkowaniem
  7. na koniec dolejcie brandy
  8. przecedźcie otrzymane precjosum przez gęste sito albo papierowy filtr do kawy – płyn powinien mieć klarowny, jasnożółty kolor
  9. rozlejcie do wysterylizowanych szklanych butelek i pozostawcie na kilka miesięcy by dojrzało.

Źródła:

Katarzyna Bączek, Jarosław Przybył, Małgorzata Mirgos, Olga Kosakowska, Izabela Szymborska-Sandhu, Zenon Węglarz – Związki fenolowe w Primula veris i Primula elatior, Laboratorium Nowych Produktów Ziołowych, Katedry Roślin Warzywnych i Leczniczych SGGW w Warszawie; 2017

Maciej Włodarczyk,Paweł Pasikowski, Kinga Osiewała, Aleksandra Frankiewicz, Andrzej Dryś i Michał Gleńsk – New Sources of Pharmaceutically Important Saponins from the Primulaceae Family, Departamen Farmakognozji UM we Wrocławiu, 2020

Saima Khana, Hamayun Shaheena, Ansar Mehmoodb, Sidra Nasara, Tehreem Khan – Ethnobotanical and antibacterial study of Primula plants traditionally used in the indigenous communities of Western Himalaya, Saudi Journal of Biological Sciences, 2022

Selim Demir, Ibrahim Turan, Rezzan Aliyazicioglu, Serap Ozer Yaman, Yuksel Aliyazicioglu – Primula vulgaris extract induces cell cycle arrest and apoptosis in human cervical cancer cells, Elsevier 2018

Szczyr czyli Herba Cynocrambes

Szczyr to zielna, owłosiona bylina o wyprostowanych pędach z prostymi, ząbkowanymi liśćmi. Rośliny rozmnażają się głównie wegetatywnie przez rozłogi tworząc gęste, rozległe dywany w poszyciu lasów. Jest wyznacznikiem starych zbiorowisk leśnych tzw Ancient Wood. Roślina jest dwupienne czyli są i Panie Szczyrowe i Panowie Szczyrowie. Kwiatostany są niepozorne i zielone, pojawiające się od lutego do przełomu kwietnia i maja. Niestety to mocno zapomniane i zaniedbywane ziółeczko.


fot. własne: kwiaty żeńskie, kwiaty męskie, niedojrzała torebka nasienna

Gatunki rodzaju Mercurialis były od dawna stosowane leczniczo. W medycynie Hipokratesa (V i IV wiek p.n.e.) używano go w leczeniu dolegliwości menstruacyjnych i innych chorób kobiecych. W średniowieczu zalecano napary jako okłady na opuchliznę, natomiast do picia przy zaparciach, nieżycie górnych dróg oddechowych, reumatyzm i dnę moczanową. W tradycyjnej medycynie herbata ze świeżej rośliny była popularna jako środek przeczyszczający i moczopędny. Świeża roślina nie jest już dziś używana ze względu na jej wysoce drażniące działanie. Rośliny te była kojarzone z Merkurym, bogiem uzdrawiania i stąd ich nazwa łacińska Mercurialis. Północni Teutoni wysoko cenili Szczyr i poświęcili go nordyckiemu bogu Odynowi. W średniowieczu był też składnikiem maści czarownic.

Gatunki Mercurialis spp. były używane od czasów starożytnych. W średniowieczu napary z ziela stosowano w leczeniu zaparć, zapaleń oskrzeli, reumatyzmu, dny moczanowej, schorzeń ginekologicznych, a także w łagodzeniu obrzęków. Obecnie w niektórych krajach dostępne są środki na bazie tego surowca stosowane w stanach zapalnych, słabo gojących się ranach i owrzodzeniach. W tradycyjne zastosowanie obejmuje także leczenie wysokiego ciśnienia krwi, wysokiego poziomu cukru oraz zaburzeń pigmentacji skóry. Świeże rośliny są trujące, a ich spożycie powoduje nudności, wymioty i krwotoczne zapalenie przewodu pokarmowego i uszkodzenie nerek.

Rośliny z rodzaju Mercurialis mają długą historię stosowania jako leki ziołowe w tradycyjnej medycynie Europy. Najczęściej stosuje się cztery najbardziej powszechne gatunki:

  • Mercurialis ambigua
  • Mercurialis annuua
  • Mercurialis perennis
  • i Mercurialis tomentosa

Większość dawnych zastosowań leczniczych jest obecnie poparte wieloma badaniami naukowymi. Obejmuje to jego właściwości:

  • przeciwcukrzycowe i przeciw nadciśnieniowe, za które odpowiedzialne są w kolejności Rutyna i Narcyzyna
  • zalety w leczeniu ciemnych plam na skórze przypisywane Mequinolowi
  • działanie przeciwzapalne, przypisywane Skopoletynie, Kaempferolowi, Skwalenowi i Cykloartenolowi

Na Półwyspie Iberyjskim od dawna stosowano Szczyry jako środek przeczyszczający. Sok także był również szeroko stosowany jako środek przeczyszczający – działanie to zaobserwowano dla wszystkich gatunków. W Katalonii kulki zmiażdżonych liści zmieszane z oliwą były stosowane jako swoiste czopki w przypadku zaparć. Odwar z suszonych lub świeżych liści również posiada te właściwości jednakże suszone liście są mniej skuteczne niż świeże. Co ciekawe – w mniejszych dawkach napary z suszonego surowca wykazują się działaniem ściągającym jako skuteczny lek na biegunkę. Herbatki z kwitnącego ziela stosowane były w celu obniżenia ciśnienia krwi. Innym ważnym zastosowaniem w etnomedycynie Półwyspu Iberyjskiego było obniżanie poziomu cukru we krwi. Po dziś dzień w całej Hiszpanii odnotowuje się stosowanie wszystkich czterech wspomnianych gatunków do leczenia chorób związanych z układem oddechowym: do leczenia bólu gardła i chorób płuc, przeziębienia i zapalenia oskrzeli. Interesującym także jest zmniejszania ciemnych plam na skórze poprzez zastosowanie na dotknięte obszary świeżych części roślin macerowanych w oliwie zmieszanej z woskiem pszczelim. Szczyry także były używane do wywoływania poronienia i do tłumienia laktacji. Działanie przeciwzapalne może wyjaśniać zastosowanie tego surowca w leczeniu reumatyzmu i obrzęków, stłuczeń, bóli stawowych i złamań kości (w większości przypadków stosowano miejscowo okłady z wywaru).

Niezwykłą cechą zioła jest zmienność kolorów – Hermidyna jest przekształcana w niebieski, czerwony lub brązowy barwnik, w zależności od sposobu jej przetwarzania. Wydalana z moczem zabarwia go na czerwono, sama roślina po wysuszeniu zmienia kolor na niebieski. Właśnie owa barwa w przeszłości była powodem używania rośliny jako substytutu indygo.

Tera bedom nudy – czyli „fitochemikalia”

Główne składniki surowca to flawonoidy, kumaryny, alkaloidy, kwasy fenolowe, terpeny i steroidy oraz związki aromatyczne i lipidy fenolowe. Spośród flawonoidów i kumaryn występują Rutyna, Narcyzyna, Kwercetyna, Kaempferol, Skopoletyna i kwas p-kumarowy; kwasy fenolowe to kwas kawowy i ferulowy; alkaloidem jest Hermidyna; terpeny reprezentuje trans-futol, squalen i cykloartenol a sterole beta-sitosterol. Obecna jest także Merkurialina (trójmetyloamina).

Kontrolowanie poziomu cukru we krwi można przypisać obecności rutyny i kwasu ferulowego. Bardzo obszernie udowodniono właściwości przeciw hiperglikemiczne rutyny, jak również jej potencjał w zapobieganiu i leczeniu patologii związanych z cukrzycą, nefropatią, neuropatią, uszkodzeniem wątroby i zaburzeniami sercowo-naczyniowymi. Domniemywane mechanizmy przeciw hiperglikemicznego działania Rutyny obejmują zmniejszenie wchłaniania węglowodanów, zahamowanie glukoneogenezy, zwiększenie wychwytu glukozy w tkankach, pobudzenie wydzielania insuliny oraz ochronę wysepek Langerhansa przed degeneracją. Aktywność kwasu ferulowego wykazano u zwierząt laboratoryjnych z cukrzycą typu 2 o wysokiej zawartości tłuszczu i indukowanej fruktozą, u których przywrócono poziomy glukozy we krwi i insuliny w surowicy, poprawiając wrażliwość na insulinę i glikogenezę wątrobową, hamując glukoneogenezę i uwalnianie insuliny w celu utrzymania prawidłowej homeostazy glukozy.

Innym flawonoidowym składnikiem jest Narcyzyna, która odpowiada za hipotensyjne działanie surowca. Kaempferol rozluźniający mięśnie gładkie, może również wyjaśniać działanie przeciw nadciśnieniowe.

Działanie przeciwbiegunkowe polegają na spazmolitycznym działaniu zarówno Rutyna i Kwercetyna jak i Skopoletyny. Z drugiej strony szerokie zastosowanie Mercurialis spp. jako środka przeczyszczającego można tłumaczyć antagonistycznymi działaniami uzyskanymi w niektórych przypadkach przez tę samą roślinę w zależności od dawki. Podejrzewa się, że odpowiedź spazmogenna jest wyzwalana przez aktywację cholinergiczną, podczas gdy w efekcie spazmolitycznym pośredniczy blokada kanałów wapniowych. Cząsteczką odpowiedzialną za działanie spazmogenne jest być może kwas kawowy.

Aktywność hepatoprotekcyjna (ochronna dla wątroby) opiera się na właściwościach Skopoletyny. Także w badaniach nad zwierzętach laboratoryjnych wykazano zmniejszenie poziomu akumulacji lipidów w wątrobie i stanu zapalnego wątroby u szczurów z cukrzycą leczonych właśnie Skopoletyną w takim samym stopniu jak po zastosowaniu metforminy. Obecność skwalenu w Mercurialis spp. czyni te zioła dobrym kandydatem do leczenia zaburzeń wątroby – Skwalen może kumulować się w wątrobie, obniżając poziom cholesterolu i triglicerydów. Ma to korzystny wpływ na woreczek żółciowy, ponieważ niski poziom cholesterolu jest niezbędny do ograniczenia tworzenia się złogów żółciowych.

Leczenie ciemnych plam na skórze można przypisać obecności Mechinolu i 4-hydroksyanizolu (4-HA). Ten ostatni jest stosowany do leczenia miejscowego ostudy (melanodermii), dostępnym komercyjnie w stężeniu 2% w połączeniu z tretynoiną. Działa on jako substrat dla tyrozynazy i hamuje powstawanie prekursorów melaniny. Jego rola jako substratu tyrozynazy sprawia również, że 4-HA jest obiecującym środkiem w leczeniu czerniaka – 4-HA może zostać utleniony do 4-metoksykatecholu i jego o-chinonu. Ten ostatni jest silnym środkiem elektrofilowym, który wiąże się kowalencyjnie z tiolami białek i glutationem, prowadząc do śmierci komórek czerniaka. 4-HA jest również stosowany miejscowo w leczeniu depigmentacji u pacjentów z bielactwem, gdy rozległe obszary ciała nie reagują na terapie repigmentacyjne.

Aktywność Szczyrów względem infekcjom górnych dróg oddechowych można przypisać β-sitosterolowi. Wykazano, że interakcja między β-sitosterolem a pneumolizyną (czynnikiem wirulencji Streptococcus pneumoniae) wpływa ujemnie na zdolność bakterii do kolonizacji płuc.

Szczyry są stosowane tradycyjnie w leczeniu zaburzeń ginekologicznych. Ostatnie badania wykazały rolę trans-fitolu (diterpenu obecnego w surowcu), jako inhibitora aromatazy. Aromataza jest enzymem biorącym udział w biosyntezie estrogenów, a inhibitory aromatazy są sposobem zapobiegania lub leczenia karcynogenezy między innymi raka piersi, jajnika i endometrium. Roślina ta może być ważna w zapobieganiu lub leczeniu zmian nowotworowych o charakterze estrogenozależnym.

Zastosowanie Szczyrów w leczeniu schorzeń dróg moczowych i schorzeń ginekologicznych, takich jak kolka nerkowa i bolesne miesiączkowanie polega na przeciwskurczowym działaniu Rutyny, Kwercetyny i Skopoletyny. Łagodzenie dolegliwości menstruacyjnych prawdopodobnie zależy od β-sitosterolu i kaempesterolu. Podobne działanie wykazano w przypadku olejku z wiesiołka (Oenothera biennis), który jest powszechnie stosowany jako naturalna terapia łagodząca objawy PMS – w oleju z wiesiołka obydwa sterole biorą udział w hamowaniu uwalniania mediatorów prozapalnych.

Wszystkie Szczyry były stosowane w leczeniu artrozy i chorób o podłożu zapalnym, do łagodzenia reumatyzmu, obrzęków, bólów zębów, stłuczeń, złamań kości, bólu kolan i stóp oraz gojenia się ran. Właściwości przeciwzapalne wyjaśnia obecność Skopoletyny, która wykazuje działanie przeciwzapalne poprzez supresję cytokin. Inne związki o ugruntowanych właściwościach antyoksydacyjnych a obecne w surowcu, które również mogą przyczyniać się do przeciwzapalnego działania tej rośliny to Kaempferol, Skwalen i Cykloartenol.

Pomimo braku dowodów naukowych łączących Hermidynę z medycznymi zastosowaniami Mercurialis spp. alkaloid ten zasługuje na specjalną wzmiankę. Podejrzewa się, że związek ten może mieć związek z toksycznością rośliny, jednakże to inny alkaloid pirydyno-3-karbonitryl został zidentyfikowany jako czynnik toksyczny. Zaobserwowano także, iż Hermidyna wykazuje silne interakcje z błonowymi muskarynowymi receptorami acetylocholiny.

Prócz hiszpańskich badaczy takich jak José Blanco-Salas i Francisco Vazquez także niemieccy fitochemicy a w szczególności dr Peter Lorenz pracują obecnie nad dokładnym poznaniem Szczyrów. Jest on najbardziej doświadczonym badaczem fitochemicznym i kilka lat temu wykrył, że wodny, fermentowany ekstrakt z zioła nie zmniejsza aktywności komórek odpornościowych, ale wręcz ją zwiększa. Stosowany miejscowo ekstrakt stymuluje układ odpornościowy bezpośrednio w miejscu zapalenia, a tym samym stymuluje zastojowy proces gojenia przewlekłych stanów zapalnych. Obecnie nie jest jasne, które dokładnie substancje mają tak stymulujący wpływ na układ odpornościowy. Na celowniku są lipidy znane jako n-alkilorezorcyny. Ponadto wyizolowano nowy związek, który oznaczono jako (-)-(E)-caffeoyl-2-(R)-oksoglutaran.

Nie będę powielał zastosowania i preparatów jakie wykonuje się z roślin rodzaju Mercurialis bo wyczerpujący opis znajdziecie u doktora Henryka Różańskiego. Zainteresowani stosowaniem Szczyrów mogą zajrzeć do tego opracowania. W niektórych opracowaniach możecie natknąć się na inną nazwę surowca – Herba Mercurialidis jednak ja użyłem nazwy obecnej we wszystkich dawnych opisach tego surowca pochodzącej od dawnej nazwy łacińskiej tego rodzaju – Cynocrambes.

Pamiętajcie jednak – przedawkowanie powoduje podrażnienie przewodu pokarmowego: wymioty, biegunkę, ból brzucha, ból i zawroty głowy, hemolizę i krwiomocz, a w następstwie podrażnienie nerek, często też zaburzenia neurologiczne, przy czym przejawiają się one zwiększoną sennością i łagodnymi skurczami mięśni.

Aha uważajcie – Szczyry podczas suszenia deczko capią – trochę to nieprzyjemny zapach.


Szczyr roczny (Mercurialis annua) – to roślina o posturze krzewinki

źródła:

  • José Blanco-Salas, Francisco Vazquez,María Hortigón-Vinagre, Trinidad Ruiz-Tellez – Bioactive Phytochemicals from Mercurialis spp. used in Traditional Spanish Medicine, July 2019
  • Peter Lorenz, Marc Hradecky, Melanie Berger, Julia Bertrams, Ulrich Meyer, Florian Stintzing – Lipophilic constituents and alkaloids from aerial and root parts of Mercurialis perennis, 2010
  • Peter Lorenz, Jürgen Conrad, Julia Bertrams, Melanie Berger, Sarina Duckstein, Ulrich Meyer, Florian Stintzing – Investigations into the Phenolic Constituents of Dog’s Mercury, 2011

Michaelmas Daisy


fot. Jerzy Kruk

Omawiać szerzej wypada mi niezwykłe choć nieznane w Europie ziółko czyli Astra nowoangielskiego – Symphyotrichum novae-angliae, dawniej Aster novae-angliae.

Kwiatuszki pojawiające się w Święto Archaniołów Michała, Gabriela, Rafała i Uriela. To nie tylko piękne kwiatuszki i cenny jesienny pożytek dla zapylaczy ale mało znane w Europie ziółeczko. W Polsce popularnie znane jako Marcinki.

Członkowie rodzaju Symphyotrichum (Aster) są bogaci w saponiny triterpenoidowe i związki flawonoidowe. Najcenniejszym jest Aster nowoangielski. Aster nowobelgijski zaś wykazuje jedynie działanie mięczakobójcze na ślimaki rodzaju Biomphalaria przenoszące pasożytujące na ludzkim ciele przywry rodzaju Schistosoma, z których bardzo groźne jest Przywry żylne Schistosoma haematobium i Schistosoma mansoni. Są one odpowiedzialne za wywoływanie Schistosomatozy, która obok malarii jest najpoważniejszym w skali światowej parazytologicznym problemem zdrowotnym (na szczęście do Polski choroba ta jest zawlekana rzadko).

Wypada zatem poprowadzić Was przez arkana rozpoznawania „a któren ci łun z Marcinków?” bo do wykorzystywania nadaje się jedynie Aster nowoangielski.

Najpierw Aster nowobelgijski

Jest on byliną (rośliną wieloletnią) posiadającą spore kłącze. Jego łodygi wzniesione na wysokość od 40 do 120 cm (w porywach do 140), zwykle już poniżej połowy zaczynają się rozgałęziać. Powierzchnia łodygi jest naga a jedynie gałązki kwiatostanu posiadają drobny kutner włosków.

Liście łodygowe odwrotnie lancetowate lub eliptyczne niestety w trakcie kwitnienia obumierają. Są one całobrzegie lub ostropiłkowane (największe do 20 cm długości i 4 cm szerokości). Nasada liści jest zwężona i uszkowato wpół obejmująca łodygę (górne liście łodygowe i największe listki w obrębie kwiatostanu). W części górnej łodygi i gałązek kwiatostanu stopniowo zmniejszają się, stając się podługowate lub równowąsko-lancetowatych.

Koszyczki kwiatowe do 30 mm średnicy zebrane w wielokwiatowy wiechowaty lub baldachogroniasty kwiatostan. Listki okrywy nagie, podobnej długości lub zewnętrzne nieco krótsze od wewnętrznych; 0.7 – 1 mm szerokości. Kwiaty języczkowate niebieskie, rzadko białe. Kwitnienie od sierpnia do października (czasem do listopada). Występuje on endemicznie w Ameryce północnej na wschodnim wybrzeżu i stąd nie jest on uznawany za zioło lecznicze.

Teraz czas na Aster nowoangielski
Ten kwiat także jest byliną jednakże o znacznie większym obszarze występowania obejmującym pawie połowę Stanów Zjednoczonych i Kanady.

Jest jednak rośliną tworzącą spore kępy zwykle o wysokości od 30 i czasami osiąga wysokość od 180 do 240 cm. Tworzy wiązkę rosnąca w kępach z kilkoma wyprostowanymi łodygami wyłaniającymi się z jednego punktu. Łodygi są mocne i przeważnie nierozgałęzione. Górne łodygi i liście, wraz z niektórymi częściami główek kwiatowych, pokryte są maleńkimi gruczołami na maleńkich szypułkach.

System korzeniowy to grube kłącza, wyglądające na zdrewniałe, czasami z wyraźnymi bulwocebulami. Z kłącza wyrasta zwykle od jednej do pięciu mocnych, wyprostowanych, włochatych pędów. Mogą być koloru brązowego lub fioletowego. Łodygi tego astra są czerwonawo-fioletowe łodygi z widocznymi krótkimi włoskami. Liście naprzemienne, zielone obejmują łodygi. Czasem liście zmieniają barwę na ciemnozielone, są cienkie i często sztywne i proste. Ogólnie wszystkie liście mają ten sam lancetowaty kształt, niezależnie od ich umiejscowienia na roślinie. Wyjątkiem od tej reguły są liście przypodstawne, które zwykle mają kształt łopatkowaty lub czasami obłolanceolistny . Niższe liście łodyg często więdną lub opadają przed zakwitem rośliny. Krawędzie liści są zasadniczo cała, gładkie na krawędziach, bez zębów, płatków lub orzęsków, jednakże czasem można spotkać liście o niewielkich i płytkich zębach na krawędzi. Liście są typowo siedzące, obejmujące pęd dwoma uchowatymi płatkami. Liście przypodstawne są rzadko owłosione. Liście łodygowe są zazwyczaj lancetowate lub podłużne, ze spiczastymi końcami i mają po obu stronach gruczoły palczaste. Liście w obrębie wiechy kwiatostanu są lekko zaokrąglone, ogruczolone i lekko owłosione.

Kwiaty są liczne o ciemnofioletowych główkach, zebrane w szczytowe baldachogroniaste kwiatostany (zwane także wierzchotkowatymi baldachogronami). Kwiaty języczkowe (zewnętrzne) są różnobarwne, kwiaty rurkowate żółte. Kwiatostany mają wiele liści i są dość stłoczone, zazwyczaj z jedną główką na końcu każdej małej gałązce. Każdy otwarty kwiat jest szeroki i może mieć do 5 cm średnicy. Główka kwiatu kształt dzwonowaty do półkulistego. Kielich kwiatowy posiada charakterystyczne rozłożyste Filary, często rozchylone i pokryte gruczołami paluszkowymi ułożonymi w 3-5 nieco równych rzędach.
Aster ten kwitnie późnym latem i jesienią (od początku sierpnia, aż do końca listopada.


fot. Jacek Soboń

Wieść gminna zza Wielkiej Wody doniosła o zalecaniu glicerytu z tychże kwiatuszków dla łagodzenia problemów w drogami oddechowymi i doprowadzania ich do stanu prawidłowego funkcjonowania. Dana O’Driscoll – zielarka, pasjonatka i Wielki Arcydruid Starożytnego Zakonu Druidów za Wielką Wodą podzieliła się w nami jej recepturą na gliceryt, który również może być zastąpiony nalewką.

Kwiaty wykazują powinowactwo zarówno do górnych, jak i dolnych dróg oddechowych. Działa rozkurczowo i rozluźniająco na płuca i jest szczególnie przydatny w przypadku sezonowych alergii i przeziębień, także w przypadku ostrej i przewlekłej astmy. Korzenie wykazują właściwości przeciwbólowe, ściągające, wykrztuśnie i przeciwgorączkowe. My jednak skupimy się na tych pięknych kwiatach wykazujących synergizm z Dziewanną i Omanem w dopieszczaniu naszych płuc co jest szczególnie istotne dla wielu, którym SARS-CoV2 zdemolował płuca.

Przepis jest stosunkowo prosty:

  • około dwóch i pół do trzech filiżanek kwitnących wierzchołków, a jeśli będzie w tym kilka listeczków to nic złego się nie stanie chociaż lepiej stosować same kwiaty jednak pamiętajcie, ze zawiązują one bardzo szybko nasionka więc zbierać w sezonie trzeba te najdorodniejsze. Warto pamiętać, że astry uwielbiane są przez wiele drobniutkich lokatorów więc pozwólmy im się „wyprowadzić” rozkładając kwiaty na godzinkę na białym papierze
  • solidny litrowy słój typu Mason (zamykany na sprężynujący klips)
  • dwie filiżanki gliceryny i filiżankę źródlanej wody (można pokusić się o stare ludowe receptury kiedy kwiaty zalewało się wódką (hamerykańskie 100%proof to nasze 40%)

Kwiaty luźno wsypujecie do słoja po czym zalewacie elementami płynnymi. Zamknijcie , dobrze wstrząśnijcie i odstawcie do maceracji na pełen cykl lunarny (czyli jakby nie patrzeć na pełne cztery niedziele) wstrząsając słojem minimum raz dziennie.

Po tym czasie gliceryt nadaje się do odcedzenia od surowca ziołowego – z tej proporcji otrzymuje się ca 1,5 filiżanki glicerytu co w zupełności wystarczy na rok stosowania po 15 kropli dziennie.

Aster nowoangielski może być użyty jako nalewka ze świeżych kwitnących wierzchołków lub napar – pojawia się działanie napotne, gdy stosowany jest w formie gorącej herbaty (co jest korzystne w przypadku przeziębienia i grypy). Czasami łączy się nalewkę ze świeżych kwiatów z herbatą co dodatkowym wzmaga złagodzić kaszel, oczyścić zatoki, złagodzić bóle głowy i uwolnić zapchany nos. Bogate w lotne olejki, to późnoletnie zioło jest również stosowane jako wiatropędne i może być stosowane w skłonnościach do wzdęć, szczególnie po posiłkach. Wówczas popija się napar zrobiony kwiatów lub szczytowych wierzchołków wraz z listkami.

dzięki uprzejmości Rosalee de la Forêt i Dana O’Driscoll


Miłej zabawy – bo ja jeszcze Michaelmas-Daisies mam na włościach.

Unguentum Sambuci Viride

Przy okazji wertowania materiałów na temat zastosowania liści Hyćki trafiłem na bardzo starą maść stosowaną onegdaj na zwichnięcia, stłuczenia i odmrożenia, a także jako zewnętrzny emolient (środek zmiękczający skórę) który figurował w dawnych farmakopeach jako „Unguentum Sambuci Viride„.

Zatem dziś podzielę się z Wami tą recepturą.

Weź:

  • trzy części zielonych liści (wagowo)
  • sześć części smalcu gęsiego (w oryginalnej recepturze występowały cztery części smalcu i dwie części łoju)
  • łyżkę wosku
  • kilka kropel olejku z kocanek włoskich (mój dodatek do receptury)

Teraz do roboty:

  • w sporym garze roztop tłuszcz i dodaj do tego liście
  • podgrzewaj, powoli mieszając aż całość nabierze zielonego koloru uważając by tłuszcz nie usmażył liści
  • lekko ciepłą miksturę przeciśnij przez ściereczkę serowarską
  • dodaj olejek eteryczny i dobrze wymieszaj

Maść takową wytwarza wspaniała amerykańska zielicha Ruthie Hayes z Harmonyville w Pasadenie prowadząca obecnie niewielką manufakturkę „Mother Hylde’s Herbal„.

PAMIĘTAJCIE – najcenniejsze są świeże liście zbierane przed kwitnieniem.

A to obecne moje jesienne skarby w ogródku – zdrowiusia Hyćka z ogromem antocyjanów w jesiennych liściach.